niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 2

Aria po powrocie do domu odbyła rozmowę z tatą. Chciał wiedzieć gdzie była i z kim, nie lubiła kłamać, więc powiedziała mu prawdę, może nie całą, opuściła tylko że byli tam koledzy Mateusza. Po rozmowie poszła do swojego pokoju, położyła się na łóżku, zastanawiając się co będzie robić jutro. Stwierdziła że pojedzie znowu tam gdzie była dzisiaj, może nawet umówi się z Mateuszem. Gdy tylko o nim pomyślała dostała od niego SMS o treści: „Jak Ci się dzisiaj podobało? Może byśmy się na jutro umówili.”, a ona na to : „Było świetnie. To na którą jesteśmy umówieni?. On jej odpisał tak ;: „ Na pierwszą, jeśli Ci pasuje. Weź strój kąpielowy”. Zadziwiona dziewczyna spytała się: po co ma wziąć strój kąpielowy? Jednak on nie chciał tego zdradzić.
Powieki zaczęły jej opadać, więc stwierdziła, że pójdzie się ubrać w piżamę, a później pójdzie spać, zrobiła tak jak zaplanowała, tylko że jeszcze powiedziała tacie „dobranoc”
Przykryta pod cienką kołdrą zaczęła zastanawiać się gdzie Mateusz chce ją zabrać, może na basen, albo nad jakieś jezioro. Umówili się na motorach na tym samym zakręcie co dzisiaj, więc basen do tego nie pasował, a jezioro od razu wykluczyła. Rozmarzyła się o nim, o tym jakie on ma śliczne oczy „ Są takie duże pełne nadziei i świecą” pomyślała na temat oczu, następnie myślała na temat dzisiejszego długiego uścisku , zasnęła.
Rano obudził ją tata informując, że ma się jak najszybciej ubrać i zejść za dół, ponieważ Przyszła do niej Jessica, właśnie tak uczyniła. schodząc na dół, gdzie czekała na nią koleżanka popatrzała na zegar, była 11.12.
- Cześć- Przywitała się Aria.
- Hej- Odpowiedziała dziewczyna. - przepraszam, że Ciebie obudziłam, ale myślałam, że byłaś już od godziny na nogach.
- Nic się nie stało. Nawet muszę Ci podziękować, bo bym się zaspała. Więc dziękuję.
- Nie ma za co – niepewnie powiedziała Jessie.- Mam jedno małe pytanie.
- Jakie? Pytaj śmiało
- Czy zmieniły Ci się plany na dzisiejsze po południe? - Zapytała bez zastanawiania
- Owszem zmieniły się, ale nadal jestem zajęta.
- Szkoda. A kiedy masz czas?- Zadała drugie pytanie.
- Może jutro, ale nie obiecuję że mi nic nie wyskoczy – Odpowiedziała dopiero po dłuższym zastanowieniu.
- Ok. To przyjdę po Ciebie jutro około drugiej. Pokarzę Ci coś bardzo ciekawego. - Poinformowała ją.
Jessica musiała iść do domu z powodu, iż zostawiła Azora samego w domu. Po pożegnaniu Aria poszła do góry zastanawiając się co musi wziąć ze sobą na wycieczkę. Wzięła do ręki plecak, w którym później znalazł się ręcznik, szczotka i trochę słodkiego oraz telefon. Ubrała strój kąpielowy pod specjalne ubranie na motor. Plecak założyła na plecy i poszła do garażu, by wyjechać z nim na podjazd.
- Gdzie jedziesz? - Zapytał ją tata na podjeździe.
- Gdzieś z Mateuszem – Odpowiedziała szczerze, ale i tak tata na nią podejrzanie spojrzał.- No weź daj spokój. On jest moim przyjacielem, którego bardzo dawno nie widziałam.- Znowu spoczęło na niej te spojrzenie- Będziemy tylko we dwoje. - Odpowiedziała na niezadane pytanie.
- Ok. Jedź już, bo on tam chyba już czeka.
- Dziękuję – Przytulili się i ona pojechała w umówione wcześniej miejsce.
Tata miał rację, Mateusz stał obok swojego motoru na zakręcie. Na plecach miał plecak dość sporych rozmiarów. Dziewczyna zatrzymała się tuż przy nim, a on ją czule przytulił, wsiadł na motor, założył kask i dał Adzie znak, że ma już ruszać. Chłopak ją szybko wyprzedził, żeby wiedziała gdzie ma jechać. Wjechali na jakąś polną drogę, później jechali przez las, następnie przez chaszcze, aż wreszcie dotarli na miejsce. Było to duże jezioro na końcu lasu. Aria była zachwycona tym widokiem. Woda była bardzo czysta, widać było piaszczyste dno. Stwierdziła, że musi być płytko. Zdjęła kask i zaszła z motoru, Mateusz uczynił tak samo, tylko że on jeszcze zdjął plecak i wyciągnął z niego koc, truskawki w pudełeczku, czekoladę, ciasteczka i inne łakocie. Podszedł do Adrianny i pomógł jej zdjąć plecak, następnie przytulił ją mocno.
- Pięknie tu.- Stwierdziła uwalniając się od uścisku, zaczęła zdejmować ubranie na motor, tak że zastało na niej niebieskie bikini, chłopak też się rozebrał. Miał na sobie granatowe spodenki ( w których miał zamiar się kąpać.)
- Cieszę się, że Tobie się podoba.- Powiedział – To jak? Na początek idziemy popływać, a później coś zjemy?- Dodał
- Ok.
Mateusz wziął ją niespodziewanie na ręce, tak że ona krzyknęła i pobiegł z nią do wody, zatrzymał się kiedy woda mu sięgała pod pas i postawił dziewczynę na nogi. Rzucił się do wody, popłynął kawałek i stanął na nogi i pokazał jej, żeby płynęła za nim, więc tak uczyniła. Pływali przez dłuższy czas aż wreszcie Mateusz wyszedł z wody i usadowił się na ręczniku, który przedtem położył obok koca i obserwował pływającą Arię.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś – zapytała wychodząc z wody
- Bo uwielbiam tu przychodzić, nigdy wcześniej nikogo tutaj nie przyprowadzałem, bo boję się że ten ktoś przyprowadzi kogoś i tak dalej. A tobie pokazałem to miejsce z powodu, iż Ci ufam.
- Co? Ufasz? Dlaczego? - Zainteresowała się Aria.
- Nie umiem tego wytłumaczyć. - Odpowiedział szczerze. - Siadaj.- Dziewczyna tak właśnie uczyniła. Zaczęli się zajadać na początek truskawkami, jak one się skończyły to była kolej na ciasteczka. Pół godziny szczerze rozmawiali praktycznie o życiu.
- Jak tam twój angielski? - Zapytał.
- Jest dobry, tylko że słychać że jestem z Nowego Jorku – miasto wymówiła z lekkim akcentem.
- W twoim Polskim nie słychać żadnego akcentu – Stwierdził tak Mateusz.
- Zdaję sobie tego sprawę, przecież wiesz, że jestem polką. Z Tatą praktycznie nigdy nie mówiłam po Angielsku.
- Nawet przy znajomych?
-Nawet. Nieraz mnie się pytali po jakiemu z Tatą rozmawiam, a ja im odpowiadałam, że po polsku.
- Bardzo ciekawe. Kiedy się nauczyłaś naprawiać motor?- Zapytał trzymając w ręce kostkę czekolady.
- Jakiś rok temu, kiedy tata przyniósł zepsuty motor, powiedział wtedy że jeśli go naprawię to kupi mi motor, który mi się będzie podobać, więc zabrałam się do roboty, przeczytałam masę książek i go naprawiła. Zajęło mi to jedynie dwa miesiące.
- Naprawdę – Nie uwierzył w tą historyjkę – Nie wierzę Ci.
- Skoro mi nie wierzysz to mogę Tobie pokazać te książki.
- To kiedy?
- Jak będziesz miał czas to jutro rano.
- O której?
- O 10.00 masz być u mnie.
- Ok.
- Jak długo jeździsz na motorze.- Spytała
- Z dwa lata będzie. Oszczędzałem na niego chyba trzy lata i nie mam żadnej barwnej historyjki do tego. Po prostu poszedłem do sklepu i kupiłem najtańszy jaki był.
Rozmowa toczyła się dalej, zadawali sobie rozmaite pytania, dotyczące życia prywatnego. Gdy nagle zadzwonił telefon Arii.
- Przepraszam, muszę odebrać – wstała i poszła bliżej wody, następnie odebrała. - Hello
-Hello – Usłyszała w telefonie – Have you time now.
- Now? No, I haven't. When you will, we can speak at skype ut 20.00 o'clock .
- Ok.
-Bay
- Bay – Dziewczyna rozłączyła się, spojrzała na zegarek w telefonie, Była godzina 18.23. Zbliżyła się do Mateusza.
- Może byśmy się już powoli zbierali – Zaproponowała.
- Chyba masz rację -Przyznał.
Ubrali się i spakowali koc, ręczniki i papierki po cukierkach i pojechali do domu. Jechali inną drogą niż przyjechali. Aria wjechała na podjazd przed domem i sekundę później motor był już w garażu. Nagle za nią zjawił się Mateusz ( swoją maszynę zostawił na poboczu) i niespodziewanie ją przytulił, pozwolił jej się obrócić przodem do Siebie.
- Dziękuję – Szepnęła mu do ucha
- Za co? Zapytał.
- Za wszystko. Za to że jesteś. Za to, że mnie tam zabrałeś. Za mile spędzony czas z Tobą.
- Nie ma za co. Przecież jesteśmy przyjaciółmi od dzieciństwa.
- Wiem
- Muszę lecieć. Puścisz mnie?
- Nie wiem, jak poszczę to Sobie pójdziesz.
- Ale przyjdę jutro, zapomniałaś?
-Nie. Muszę nadrobić ten czas kiedy myśmy się nie widzieli.
- Rozumiem, ale ty zrozum, że muszę iść bo będę miał problemy z wujem.
- A co z twoją mamą?
- Zmarła dwa lata temu na raka.
- Nie wiedziałam.
- Mało osób o tym wie, niektórzy myślą że mnie miała dosyć i zostawiła mnie jej bratu.- Dziewczyna jeszcze mocniej go przytuliła
- A dlaczego miałaby mieć Ciebie dosyć – zainteresowała się tematem.
- Kiedy się dowiedziałem że jest chora miałem problemy z nauką, zacząłem się zadawać z ludźmi, z którymi nigdy w życiu bym się nie zadawał, zacząłem palić, pić, ćpać, a nawet kraść. Nie chciałem dopuścić do Siebie wiadomości, że moja kochana mama umrze. - Aria nie wiedziała co na to powiedzieć – Nikt się nie pytał dlaczego to robię, więc nikomu nigdy nie powiedziałem. Teraz jest mi się wstyd przyznać do tego. Kiedy zmarła uświadomiłem Sobie, że źle zrobiłem, powinienem być przy niej do końca, była sama. Nikt się nią nie interesował, a cały czas dzwoniła do różnych osób, za każdym razem zadając te same pytanie: czy zaopiekujecie się moim synem? Niestety nikt nie chciał mieć na głowie zbuntowanego nastolatka, jedynie mój samotny wuj się zgodził. Nigdy mi nie mówił dlaczego. Zawsze kiedy się go pytam dlaczego się zgodził to mówi, że nie ma teraz czasu na tak poważną rozmowę. Codziennie rano zadaję mu te pytanie, ale zawsze słyszę tą samą odpowiedź. Wiem, że kiedy pęknie i mi powie, ale nie wiem kiedy to zastąpi.
- Przepraszam, ale nie wiem co na to mam powiedzieć. Po prostu mnie zatkało.
- Rozumiem.
- Obiecałeś mi kiedyś, ze powiesz mi co się stało z twoim tatą, wiem tylko, że również nie żyje.
-Nie martw się. Kiedyś Tobie powiem. Obiecuję.
- A czemu nie teraz? - Spytała.
- To jest temat na dłuższą rozmowę, a ja już muszę już iść.
-Dobrze.
- To puścisz mnie?
- Ok – Puściła go, odprowadziła go do motoru, oczywiście przytulili się na pożegnanie o pojechał.
Adrianna poszła do domu, usiadła na kanapie i włączyła telewizor, szybko leciała po kanałach, chciała znaleźć jakiś film, zamiast tego zostawiła na jakimś kanale kryminalnym. Leciało tam coś o człowieku, który podpalał kiedyś domy, nie interesowało ją to za bardzo, więc poszła po laptop, usadowiła się znowu na kanapie i czekała aż Katherine będzie dostępna, oczywiście wiedziała, że jej przyjaciółka jest zawsze punktualna, a miała jeszcze godzinę czasu. Dziewczyna usłyszała głos telewizora, który mówił : „Jedzą z ofiar „podpalacza” była Aurelia Bond. Pokazali jej zdjęcie i powiedzieli : „To zdjęcie zostało znalezione przed jej domem” i pokazali zdjęcie spalonego domu. Arii łza pociekła po policzku. Nagle zjawił się jej tata.
- Na co patrzysz, skarbie?- Spytał.
- Coś o jakimś facecie co podpalał domu i pchał ludzi prosto w ogień. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Czego? - Nie zrozumiał o co chodzi jego córce.
- Tego, że mama była ofiarą, tego... No „podpalacza.
- Masz racje powinienem był Ci powiedzieć, ale bałem się twojej reakcji. Dlatego też przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku, bo bałem się o Ciebie., że „podpalacz” powróci.
- Ale mogłeś mi powiedzieć prawdę.
- Zdaję Sobie z tego sprawę. Po prostu nie wiedziałem jaj ten temat zacząć. Uwierz mi, próbowałem i to nie raz.
- Idę do mojego pokoju – poinformowała tatę i poszła na górę.
Zauważyła, że Kate jest na Skype, więc do niej zadzwoniła, przywitały się, Katherine zapytała co tak wcześnie, a ona odpowiedziała, że u niej jest dwudziesta (zapomniała strefach czasowych kiedy się z nią umówiła na skype. Kate chciała wiedzieć wszystko i dostała odpowiedź na każde pytanie. Rozmawiały dwie godziny, aż Aria musiała kończyć. Pożegnały się i Ada poszła pod prysznic, zaczęła śpiewać różne piosenki. Po godzinie wyszła, wysuszyła Sobie włosy i kombinowała jaką fryzurę jutro sobie zrobi, po godzinie stwierdziła, jutro sobie zrobi kłosa, na boku. Weszła do swojej garderoby, wybrała bluzkę na ramiączkach i zwykłe szorty, następnie przebrała się do piżamy, umyła zęby i poszła spać. Szybko zasnęła.
Śnił jej się koszmar, a mianowicie, że pożar, który został rozniecony przez podpalacza, gdy wepchnął ją do ognia, ona się obudziła z krzykiem, usłyszała kogoś chodzącego po domu. Niespodziewanie do jej pokoju wszedł jej tata, trzymający w rękach wiatrówkę.
- Co się stało?- zapytał zdziwiony tata.
- Nic. Śnił mi się koszmar i tyle. Nie wiedziałam, że mamy wiatrówkę w domu – Wskazała na przedmiot trzymany przez rodzica, on odłożył pistolet i usiadł na łóżku. Aria opowiedziała mi co jej się śniło, a on ją przytulił i zaczął pocieszać:
- Ten człowiek jest w wiezieniu i długo z niego nie wyjdzie. Nie masz się czym martwić, ma dożywocie.
- Kocham Ciebie, tato. - Wypowiedziała te bardzo szczerze.
- Ja Ciebie też, córeczko – Odpowiedział równie szczerze co córka. - Jest dopiero szósta, spróbuj zasnąć, może Ci się uda.
- Ok. Mam jedno małe pytanie.
- Jakie?
- Czy może Mateusz do mnie dzisiaj o dziesiątej przyjść? - Zapytała, serce zaczęło jej szybciej bić.
- Ależ oczywiście. Mogę już iść dalej spać? - Po tym pierwszym zdaniu puls jej się uspokoił.
Tata wziął wiatrówkę i wyszedł z pokoju cichutko zamykając drzwi. Dziewczyna została sama. Próbowała posłuchać rady ojca, przez godzinę próbowała zasnąć. Zawsze gdy zamykał oczy miała przed sobą człowieka, który jej się wcześniej śnił. Stwierdziła, że pogra w grę na telefonie, ale gdy chwyciła urządzenie komórkowe do ręki, ono zaczęło wibrować i wydawać dźwięki dzwoneczka, dostała SMSA od Toffika o treści : „To kiedy zaczynamy lekcje motocrossu?”,odpisała mu że dzisiaj nie ma czasu, ale ma jutrzejsze po południe wolne. Umówili się na drugą przy trasie i pisali dalej o różnych rzeczach.
Arii zachciało się pić, więc zeszła na dół, do kuchni, otworzyła lodówkę i wyciągnęła z niej sok z pomarańczy. Nalała sobie go do szklanki, kątem oka popatrzyła na zegar, „ To już jest dziewiąta, pójdę się się przebrać i zęby umyć, bo nie chcę, żeby Mateusz mnie widział w takim stanie” - pomyślała i tak uczyniła. Zrobiła Sobie kłosa na bok, gdy skończyła usłyszała dzwonek do drzwi, otworzyła drzwi, przed nimi stał Mateusz.
- Cześć. - Powiedziała
- Witam - odpowiedział przytulając ją na przywitanie
- Proszę, wejdź – Wskazała mu salon, a chłopak zrobił tak jak mu zaproponowało. - Usiądź, a ja przygotuję coś do picia, może być herbata? 
 - Jasne – Odpowiedział bez zastanowienia. Aria przyniosła dwa kubki z herbatka i duży talerz z różnymi słodyczami, były to między innymi czekoladki, Delicje, jakieś ciasteczka i inne. - Dużo się tutaj nie zmieniło. Musisz się tutaj, w tym domu dziwnie czuć wiedząc, że tu zginęła twoja mama. 
 - Masz racje, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam do tej myśli, czasami mi się zdaje że czuję od niej obecność nawet kiedy mieszkałam w Ameryce. Tata mi zawsze tłumaczył, że mama w tym momencie się na mnie patrzy z nieba, bo się za mną stęskniła. Kiedy spełnisz tą obietnicę?- Spytała. 
- Jak chcesz to mogę powiedzieć Tobie teraz. – zaproponował
 - Ależ oczywiście.
 - A więc zaczynam. Mój tata, jak już zapewne wiesz był prawnikiem i przez niego dużo ludzi wylądowało w więzieniu. Gdy zaczął pracę to wsadził z kratki nijakiego Karola P., a on jakimś cudem uciekł z więzienia, jakiś czas go śledził i wybrał moment, kiedy go zabije. Działo się to wszystko kiedy miałem dwa latka, więc coś z tego pamiętam. Pamiętam jak przychodzę z mamą do domu, a w salonie leży nieżywy tata. Później okazało się, że to zrobił ten Karol P. którego wsadził do więzienia. - Opowiedział
 - Nie wiem co na to powiedzieć. A złapali go? 
 - Tak, przecież on uciekł.
 - To dobrze, że jest za kratami.
 Przez kolejne godziny rozmawiali, o wszystkim, czyli o tym czego nie zdążyli sobie wyjaśnić, gadając popijali herbatkę i jedli ciasteczka. Gdy wszystko zostało obgadane jej się przypomniało o tych książkach. Wstała z kanapy, schodami posła do góry i weszła do pokoju. Kiedy ona tam była, Mateusz również wstał i podszedł do małej drewnianej szafki, była zrobiona z mahoniu, na niej była ramka na zdjęcie i w niej piękna fotografia, na której, była mama Arii siedząca na pięknym rumaku. Koń miał przepiękny brązowy kolor z białą plamką na czole. Matti próbował przypomnieć sobie jak on się nazywał. „Ami... Amigo... Nie, ale coś podobnego, Amico!” Co to znaczy? Spytam się Arii jak przyjdzie”- pomyślał, obok zdjęcia, na które właśnie patrzał zauważył kolejne, tym razem, na nim był siedmioletni Mateusz i czteroletnia Aria. Na zdjęciu miał ubraną czarną czapkę z daszkiem i niebieski bluzkę bez rękawów, a ona żółty bezrękawnik. Odstawił przedmiot na miejsce i usadowił się z powrotem na kanapie, upił łyczek herbatki, zegar właśnie wybił godzinę trzynastą, w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, którego Aria nie słyszała, więc Mateusz postanowił otworzyć drzwi. Stała przed nimi Dziewczyna, której on nie znał.
 - Witam. Jest Aria. - Spytała Jessica, która była zdziwiona na widok chłopaka                                             - Jest. Wejdź. - Powiedział, gdy dziewczyna weszła do środka to chłopak zawołał Arię, która zapomniała o ty, że umówiła się z Jessie.
Jej pierwsza reakcja, gdy zobaczyła swoją koleżankę dnia dzisiejszego była:
 - Co ty tutaj robisz?! Miałaś być o pierwszej, a jest – Spojrzała na zegar i zrobiła dziwną minę – Co? Pierwsza?!Jakim cudem – Natychmiast przeprosiła Jessie za zapomnienie.
 Przez dziesięć minut stali w milczeniu. Jessie cały czas patrzała na Mateusza. Dopiero po chwili Aria się zorientowała, że oni się nie znają, szybko ich sobie przedstawiła.
 - Co Ci się stało w twarz – Pokazała na jego bliznę.
 - Skomplikowane – odpowiedział po chwili namysłu. - Poparzyłem się kiedy byłem mały i została po tym blizna.
 - Co jest w tym skomplikowanego?
 - Dużo rzeczy. - Wtrąciła się Aria. - Nie wiesz jak on się poparzył.
 - Dobrze, a jak się poparzyłeś? – Spytała chłopaka, ale nie uzyskała konkretniej odpowiedzi.
 Mateusz niestety musiał już iść. Dziewczyny zostały same, po chwili Arii zaczęło burzeć w brzuchu, więc poszła do kuchni naszykować sobie coś do zjedzenia. W kuchni nagle znalazła się druga z dziewczyn, stanęła za nią i życzyła jej smacznego. Po tym jak Aria zjadła poszły do ogródka, który był bardzo obszerny, było tam dużo kwiatków, drzew owocowych, a tuż za nim, znajdowała się stajnia dla koni ( których akurat nie mieli), a obok wyznaczone miejsce dla skakania konno.
 - Macie konie? – zainteresowała się Jessie.
 - Kiedyś mieliśmy dwa piękne konie, ale cóż taka jest kolej rzeczy.
 - Umiesz jeździć konno?
 - Dawno nie jeździłam, chyba jeszcze umiem.
 - w pobliżu, jakiś koleś ma konie, na których można jeździć za darmo. Co byś powiedziała gdybyśmy tam poszli – zaproponowała
 - Sama nie wiem. Możemy iść, trzeba będzie tylko dłuższe spodnie ubrać. To zrobimy tak : pójdziemy się przebrać i spotkamy się przed moim domem, ok?
 -Ok.
 Po tych słowach dziewczyny przeszły dom dookoła i każdy poszedł do własnego mieszkania. Aria weszła do swojej garderoby i zastanawiała się, które spodnie będą najlepsze na jazdę konną. Po dziesięciu minutach wybrała spodnie Jeansowe pod kolana. Wychodząc poinformowała jeszcze tatę o swoich planach i wyszła przed dom. Jessie ubrała rybaczki. Poszły razem pojeździć konno. Arię dręczyły różne myśli, „Czy dam rade wsiąść znowu na konia? Czy się nie załamie nerwowa jak ostatnio, kiedy tata próbował mnie zmusić?”. Szły jakieś dziesięć minut i doszły na miejsce. Ada była naprawdę przerażona, sama nie wiedziała czemu się na to zgodziła. Facet od koni okazał się bardzo miły. Dziewczyny weszły do stajni i wybrały dwa konie. Ten co wybrała Aria nazywał się Kali, a ten co Jessie Moli. Obie wsiedli na konie. Ten facet zawołał jakiegoś chłopaka, który nazywał się Bartek. On podszedł do Arii i chwycił za uzdę, przedstawiając się.
 - Boisz się? – Zauważył – Pierwszy raz siedzisz na koniu?- Spytał
 - Troszeczkę się denerwuję. Dawno nie jeździłam. Sama nie wiem czemu się na to zgodziłam.
 - Jeździłaś już wcześniej?
 - Ostatni raz dziesięć lat temu. - Powiedziała i delikatnie kazała koniowi ruszyć. Bartek się jej przyglądał, podszedł no niego ten facet.
 - Ja tą dziołchę skądś znam, tylko skąd? - powiedział.
 Dziewczyny spokojnie jeździły na wyznaczony terenie. Aria jechała z taką gracją, jak w przeszłości jej mama, trzeba dodać że Aurelia było kiedyś jedną z najlepszych kobiet, które jeździły konno na świecie. Dziewczyna jednak ukrywała ten fakt przed wszystkimi. Godzina bardzo szybko minęła, więc dziewczyny musiały oddać konie temu facetowi. Idąc do domu odbyły rozmowę.
 - Nie wiedziałam, że tak świetnie jeździsz konno. Myślałam, że będziesz jeździć na moim poziomie, a nie na poziomie Aurelii Bond. - Tymi słowami rozmowę zaczęła Jessica.
  - Do niej mi dużo brakuje. Nie wierzę, że wiesz kto to jest.
 - Błagam, jak można się interesować jazdą konną i nie wiedzieć kto to Aurelia Bond? Myślałam, że ty się tym nie interesujesz. A jednak wiesz kto to jest.
 - To skomplikowane. Nie interesuję się tymi sławnymi osobami, które jeżdżą konno, ale ona jest wyjątkiem. Wiem o niej więcej od Ciebie. To jest pewne.
 - Akurat! Już Ci wierzę – Powiedziała z ironią w głosie Jessica.
 - Jeśli mi nie wierzysz to możemy zrobić mały quiz. Co ty na to? - zaproponowała z oburzeniem.
 - Ja zaczynam. Ile miała lat jak zginęła? - Jessie zadała pierwsze pytanie.
 - Dwadzieścia cztery. Jak się nazywał od niej mąż? - Padło drugie pytanie.
 - Eeee. Już wiem. Patrick. Jak brzmiało jej panieńskie nazwisko?
 - Fonia. W jakich okolicznościach zginęła?
 - Przez pożar. Kiedy miała urodziny?
 - 14-tego lutego. Co było przyczyną pożaru? - Zapadła cisza. Jessica zastanawiała się nad odpowiedzią bardzo długo.
 - To bardzo podchwytliwe pytanie – Stwierdziła, Na twarzy Arii pojawiło się wielkie dziwienie. - Przyczyna jest nie znana. - Powiedziała z dumą w głosie, lecz Ada pokiwała przecząco głową.- Co? Jestem tego pewna. Nikt nie zna przyczyny pożaru.
 - Niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Ona zginęła przez podpalacza, który rozniecił pożar i popchał ją w ogień. Możesz tego nie wiedzieć.
 - To dlaczego zadałaś mi te pytanie? - Bo mi się ta gra znudziła. - Skłamała, ale było to po niej widać, więc Jessica na nią krzywo popatrzała – Okey. Nie umiem kłamać. Prawda jest taka, że nie mogę Tobie powiedzieć przyczyny tego pytania. To moja prywatna sprawa. - Aria zaczęła pokazywać coś rękami, dziewczyna nie zrozumiała o co jej może chodzić. - Moja mama była... - Zaczęła tłumaczyć co pokazała na migi- głucha. Ale nie możesz o tym nikomu powiedzieć, powoli będę się dla ciebie otwierać, Jeżeli nie powiesz tego co Tobie powiem nikomu, to zdradzę Ci moją największą tajemnice.
 - Ok nikomu nic nigdy nie powiem. To o czym będziemy rozmawiać będzie tylko między. Obiecuję. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Dlaczego mi masz zamiar ufać, przecież my się ledwo co znamy?
 - Trudno stwierdzić – Stanęły na ulicy przed domem Arii. - Muszę już iść. - Przytuliła swoją nową przyjaciółkę i posła do domu. Weszła do domu, poszła do swojego pokoju, wzięła do ręki książę pod tytułem: „ Niemożliwe” i zaczęła czytać. Przeczytała dwadzieścia rozdziałów, była prawie dwunasta w nocy. Wzięła prysznic, ubrała piżamę i poszła spać.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Jak wam się podoba drugi rozdział? Mi osobiści się podoba. Mam nadzieje że wam się również podoba. Piszcie komentarze.
Rozdziały postaram się dodawać co tydzień w niedziele. Niekiedy mogą się pojawić wcześniej lub później, zależy to on mojego czasu.
Życzę miłego dnia. :* .


niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 1.


              Wczoraj Aria ze swoim tatą wprowadziła się do nowego domu, w którym przez pożar zginęła mama dziewczyny. Przyjechali oni z Nowego Jorku..
               Aria miała pójść do  szkoły za trzy tygodnie. Nie umiała się jednak doczekać rozpoczęcia roku szkolnego. Z niecierpliwością odliczała dni.
               Dziewczyna położyła się na swoje ogromne łóżko i zaczęła się zastanawiać jak to będzie w „nowej szkole”, czy znajdzie sobie nową przyjaciółkę, z którą będą bardzo blisko i będzie mogła jej powiedzieć wszystko...
               Zastanawianie przerwał jej Tata, który wszedł do pokoju i usiadł obok niej.
             -Jak Ci się podoba ten dom?- zapytał.
            -Jest duży i piękny, ale wolałam tamten- odpowiada
            Miała racje dom był ogromny. Można by było powiedzieć że mieszała w willi... Gdy pierwszy raz weszła do nowego domu to oniemiała z wrażenia, stanęła w ogromnym salonie, był pomalowany na biało, meble były brązowe. Z dołu było widać poręcz i kilka drzwi ( jedne były z pokoju który ona sobie wybrała) które znajdowały się na pierwszym piętrze, na górę wchodziło się schodami, które zaczynały się w salonie koło kominka Przez salon wchodziło się do kuchni, która była o wiele mniejsza od salonu, ale i tak była duża... z Kuchni wychodziło się do ogródka... Dom był trzy piętrowy na trzecim pietrze był strych.
             Tata zauważył pudła i walizki leżące na podłodze i zadał drugie pytanie:
             - Nie rozpakowałaś się jeszcze?
             - Wczoraj byłam wykończona podróżą i poszłam spać... Dzisiaj nie miałam czasu. Właśnie miałam zamiar zacząć, ale rozproszyły mnie moje myśli. - odpowiedziała i zeszła z łóżka i klęknęła przy jednych z pudeł.
            - Pomóc Ci?- zaproponował
            - Nie dziękuje, poradzę sobie sama. - Odpowiedziała .
            Tatuś wyszedł, a ona zaczęła wyciągać przedmioty z najmniejszego pudła. Był tam aniołek, który należał kiedyś do jej mamy, położyła go na pustą półkę, na którą później dała też kilka książek, ramkę ze zdjęciem, na którym była ona i jej najlepsze przyjaciółka. Na półce znajdowały się już coraz więcej rzeczy między innymi kilka porcelanowych figurek...
            Kiedy już rozpakowała pierwsze pudełko zabrzmiał dzwonek do drzwi... Aria z ciekawości wychodzi z swojego pokoju i podchodzi do poręczy. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz. Dziewczyna nigdzie nie widziała taty, „a może tatuś jest w piwnicy i nie słyszy dzwonka... Otworzę drzwi” pomyślała i zeszła po schodach na dół, i otwarł drzwi, przed nią stałą dziewczyna, chyba w tym samym wieku co ona, trzymała w ręku koszyk z jakimiś słodyczami, czy czymś tam..
              - Witam w sąsiedztwie- powiedziała nieznajoma.
              - Witam ! Wejdź. - zaproponowała Aria.
              - Ok.. Dziękuje. Oto koszyk dla nowych sąsiadów.- dziewczyna podała jej koszyk.
              - Dziękuję. Nie trzeba było..- położyła koszyk na stoliku w salonie.- Usiądź!- Dziewczyna usiadła na sofie. Nagle zjawił się Tata Arii..
              - Dzień dobry!- Nieznajoma wstaje w wersalki i podaje rękę mężczyźnie
              -Witaj!- odpowiada zdziwiony ojciec.
              -Jestem Jessica, mieszkam naprzeciwko.
              - Nazywam się Patrick Bond- przedstawił się mężczyzna- a to moja córka Aria.- wskazał na nią.
              - Hmm. Aria bardzo ładne imię.- powiedziała- a to jest skrót od jakiegoś imienia czy pełne imię?
             - Aria to skrót od Adrianny- powiedziała
             -Nie spotkałam się nigdy z takim imieniem..
             -Zrobić Ci coś do picia??- zaproponował
            - Nie dziękuję. Wpadłam się tylko przywitać. Posiedziałabym dłużej ale muszę dokończyć kosić trawę.
            - Rozumiem. - powiedział- może kiedy indziej być do nas wpadła, z twoimi rodzicami? Z chęcią bym ich poznał.
            - Mama z na pewno z chęcią by przyszła. Przekażę jej. - odpowiada.
            - To dobrze. A... - Aria chciała spytać a co z jej tatą, ale nie skończyła zdania bo pomyślała co by było gdyba od niej ojciec nie żył lub nie mieszkał z Nią
            -Już muszę iść- Jessica podeszła do drzwi, a Aria jej otworzyła. - Może byś miała czas dzisiaj po południu? Oprowadziłabym Ciebie po okolicy.
            - Czas się znajdzie.
            - To super o której mam po Ciebie przyjść ?
            - Może coś koło 15.00 ?
            - Mi pasuje. To jesteśmy umówione. Pa.- powiedziała i zaczęła powoli oddalać się.
            -Bay.
           Zamknęła drzwi i poszła do swojego pokoju dalej się rozpakowywać. Wzięła jedną z walizek z ubraniami i poszła do swojej garderoby lub jak ona to nazwała ” Room for clothes”czyli po Polsku „pokój dla ubrać”, który był prawie tak duży jak jej pokój Po kolei każdą bluzkę wieszała na osobnym wieszaku, gdy skoczyła z bluzkami zabrała się za spodnie, później wieszała sukienki. Mała tego wszystkiego bardzo dużo, ale i tak nie zapełniła wszystkich wieszaków.
            Poszła do kuchni zobaczyć, co z obiadem. Tata akurat nakładał za talerze jedzenie.
           - Właśnie chciałem po Ciebie iść, ale jak już przyszłaś to siadaj do stołu- powiedział jej. Ona usiadła na krześle a on je przysunął bliżej stołu i usiadł na przeciwko niej.
          Gdy skończyli jeść Aria zaczęła zmywać, tata zaś wycierał. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, spojrzała na zegarek była punkt 15.00. Dziewczyna poszła otworzyć drzwi. Przed domem stała Jessica z dużym czarnym psem.
        -Cześć.- przywitała się Aria
        -Cześć . Chyba nie będzie Ci przeszkadzać, że Azor pójdzie z nami? - zapytała.
        - Nie. Lubię psy. - odpowiedziała
        - To idziemy ??
        - Zaczekaj chwilkę, muszę poinformować tatę, że idę z Tobą i Azorem na dwór.
        -Ok
        Poinformowała go i wyszły z psem na spacer. Krajobraz był piękny, dużo drzew, i pagórków oraz dużo zielonej trawy. Wszystko jej się to podobało. Dziewczyny przez pewna chwilę szły w milczeniu
         - Jak Ci się tu podoba??- Przerwała ciszę Jessica.
         - Jest naprawdę pięknie. Tyle tutaj zielonego. - Szczerze mówi swoje zdanie. Nie wspomniała o tym , ze mieszkała tu wcześniej
         - A gdzie wcześniej mieszkałaś- Zadała pytanie Jessie.
         - W Nowym Jorku.
         - Na serio? Nigdy w życiu bym tak nie pomyślałam, nie słyszę akcentu.
         - Naprawdę , a akcentu amerykańskiego nie mam gdy mówię po polsku bo mnie rodzice uczyli tego języka odkąd tylko się nauczyłam mówić.
         - Rodzice??- powiedziała chociaż nie chciała tego słowa wypowiedzieć.
         - Tak, dlaczego pytasz?
         - Nie chciałam tego powiedzieć. Myślałam że masz tylko tatę?
         -Bo mam tylko go.
         - Rozwiedli się czy co??
         Aria nie lubiła kiedy ktoś zaczynał temat o jej mamie, wiec zignorowała pytanie.
        - Przepraszam, że zadałam te pytanie, ja też nie lubię kiedy ktoś pyta o mojego tatę.
        - Nic się nie stało. Kiedyś Ci powiem wszystko, ale nie dzisiaj.
        - Też ci kiedyś powiem wszystko.
       Dalej znowu szły w Milczeniu. Przeszły chyba trzy kilometry.
       - Może się już wrócimy?- zaproponowała Jessica.
       - Lepiej tak zróbmy
       - Jak długo myśmy szły??- zapytała
       - chyba z godzinkę- odpowiedziała Aria podziwiając krajobraz. Czuła się jak w górach. wyobraźnia wymyśliła miejsce gdzie może się znajdować. Zrobiła to właśnie teraz, zatrzymała się i wyobraziła sobie że jest ja szczycie góry.
         - Co ty wyrabiasz?
         - Wyobrażam sobie, że jestem na szczycie góry.
         Podeszła do nich jakaś dziewczyna o długich blond włosach. Była wysoka, ale nie większa od Arii.
          -Hejka!- przywitała się.
          -Cześć! Aria to Kara. Kara to Aria.- przedstawiła je sobie
          - Hej!- Powiedziała Aria
          - Przeprowadziłaś się do tego wielkiego domu na przeciwko Jessie?- Zapytała Kara.
          -Tak.
          W tym momencie zadzwonił telefon Arii. Telefon był od Taty.
          - Słucham.- powiedziała do Telefonu.
          - Kiedy będziesz z domu?- zapytała
          - Za jakąś godzinkę powinnam być w domu.
          - Ok.
          -Pa
         -Bay- Dziewczyna schowała telefon do kieszeni                                                                                
         - Musze iść już do domu – poinformowała koleżanki
         -Spoko. To idziemy. Azor też już jest zmęczony
         - Idę z wami- powiedziała Kara i poszły inną drogą niż przyszły.
         - Macie jakieś plany na jutro po południu?- Zaciekawiła się Kara.
         - Ja nie, ale nie mogę mówić za Arię- Odpowiedziała na pytanie Jessie.
        Adrianna zaczęła się zastanawiać, czy ma jutro czas. Przypomniało jej się o trasie Motocrossowej, którą widziała podczas dzisiejszego spaceru, miała wielką ochotę ją wypróbować, ale wstydziła się swojego hobby.
        - Na popołudnie mam już plany- powiedziała po chwili zastanowienia.
        - Ok. skoro masz już plany to chyba nici z mojego planu.
        - Planu?- Zapytała zdziwiona Jessica kiedy Aria już była w domu
        - Tak, planu. Słyszałam od jakiegoś czasu, że Ada ma się tutaj z powrotem wprowadzić, więc chciałam jej zrobić miłą niespodziankę, ale skoro ona ma już plany, to trzeba będzie to wszystko przesunąć. Tylko na kiedy?
         - Moment, moment... Chwila... Ada? Z powrotem wprowadzić??
         - Ada do skrót od Adrianny.
         - Na pewno ?? przecież ona się przedstawia jako Aria, nie Ada. Nie odpowiedziałaś na moje drugie pytanie.
         -Ona mieszkała w tym miasteczku kiedy była mała, jako pięciolatka przeprowadziła się do Nowego Jorku.
         - A skąd ty to wszystko wiesz??
         - Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Straciłyśmy później kontakt ze sobą.
        Dziewczyny pożegnały się i każda poszła w inną stronę.


          Aria poszła do garażu sprawdzić czy jej motor jest sprawny. Silnik wyglądał dobrze, układ napędowy i hamulcowy też. Reszta była na sto procent był sprawna. Jutro będzie mogła wypróbować ten tor. Kiedy była zajęta motorem to do garażu wszedł jakiś wysoki koleś. Miał na całej lewej ręce jakiś dziwny rękaw, który wyglądał na opaskę uciskową . Na twarzy z lewej strony koło ucha dużą bliznę. Wyglądał na co najmniej osiemnastkę. Dziewczyna patrzała na niego, zastanawiając się skąd go zna. Poczuła jakby świat wokół niej się zatrzymał.
           - Nie poznajesz mnie, prawda??- Zagadał ją. Ona pokiwała głową.- Wielka szkoda. Jestem Mateusz. Przyjaźniliśmy się przed pożarem.
           Ada nie nie wiedziała co na powiedzieć. Nie pamiętała go. Starała się zapomnieć wszystko co było przed tym strasznym zdarzeniem, które wywróciło jej życie do góry nogami. Przypomniało jej się o bransoletce, którą miała teraz na ręce na niej była zawieszka, przedstawiała ona wilka, był ze szczerego złota. Mateusz wyjął z kieszeni klucze do nich była zawieszona ta sama zawieszka co ona ma, pokazał ją.
          - Widzisz mam taką samą.- Powiedział z myślą, że Aria sobie coś przypomni.
          - Prze.. przepraszam- wykrztusiła te słowo z trudem. Ale on się nie poddał, zdjął z ręki niby rękaw, dziewczyna oniemiała. Na ręce miał wielką bliznę, która była spowodowana przez poparzenie czymś. Przed oczami miała jedno zdarzenie: pożar. Widziała jak pożar się zaczął, był u niej jej przyjaciel, ojciec gdzieś pojechał, czyli została z mamą. Ognień pojawił się znikąd. Aria nie miała sił uciekać, chciała zostać z mamą. Mateusz poparzył się w twarz i rękę, kiedy wynosił ją nieprzytomną z płonącego domu na rękach. Jej mama niestety nie zdążyła wyjść. Aria obudziła się w szpitalnym łóżku...
          Dziewczyna rzuciła się natychmiast na szyję chłopaka, wtulona w niego zaczęła płakać. Zrozumiał że przypomniała sobie wszystko. Odwzajemnił uścisk. Przytulali się przez dłuższą chwilę. Bardzo jej się to podobało, nie chciała żeby to się skończyło. Gdy się uspokoiła Mateusz ją puścił, ale ona nie chciała, dalej była zawieszona na jego szyi, jak jakiś rzep.
         - Ok. Już dobrze?
         - Jeśli powiem ze jest dobrze to będę musiała ciebie puścić.- Nic na to nie powiedział tylko z powrotem objął ją w pasie.
         - Jeśli twój tata tu wejdzie to ty się będziesz tłumaczyć.- powiedział po chwili.
         - Daj spokój. Chyba mogę przytulać przyjaciela, którego nie widziałam przez kilka lat.- po chwili dodała- Ok. już starczy. Ręce mnie zaczęły boleć.- Puściła go,a on ją. Stali patrząc sobie w oczy.
         - Tęskniłem za tobą bardzo – Powiedział po chwili.
         - Ja za tobą też. Cieszę się że tutaj jesteś. - odpowiedziała. Przypomniało mu się że nie ma swojego „rękawa” na ręce, to go założył, uśmiechał się do niej. W tym momencie do garaży wszedł Tata Ady, na widok chłopaka zapytał:
          - Kto to jest?
          - Tato, to jest Mateusz, przyjaciel z dawnych.- odpowiedziała.
          -Dzień dobry- Powiedział Mateusz równocześnie podając dłoń mężczyźnie.
         -Dobry. Może byś wstąpił na herbatę?- zaproponował chłopakowi.
         - Nie dziękuję, może kiedyś indziej. Ja właściwie muszę już iść.
         -Odprowadzę Cię. - zaproponowała Aria.
         -Ok. Do widzenia Panu. Miłego dnia życzę.
         -Dziękuję. Do widzenia.
        Wyszli z garażu, podchodzą do furtki. Stoli tam jakiś czas rozmawiając o wszystkim. Najpierw temat był o Nowym Jorku ( on zadawał pytania, a ona nie odpowiadała) później o zainteresowaniach, kilka razy wspomniał o tym, że musi już lecieć, bo się umówił kolegami, ale nadal zadawał pytania. Stracili poczucie czasu.
         - A na co się umówiłeś z kolegami?- Zapytała dziewczyna
         - Na Motocross.
         - O. Jak świetnie. To chyba będziesz musiał się jeszcze przebrać
         - Wiem o tym. A chcesz też jechać?
         - Z chęcią!!!- Ucieszyła się. - Ale...
         - Żadne ale- Przerwał jej. - Chłopaki Ciebie na pewno polubią. Zresztą, widziałem jak sprawdzałaś stan techniczny motoru. Proszę.
        - Sama nie wiem. - wahała się.
        -Czego nie wiesz?- zainteresował się Matti.
        - Czy powinnam jechać z tobą. Boję się. Dopiero co się tu wprowadziłam.
        - Nie powinnaś się bać. Moi kumple na sto procent Ciebie zaakceptują. Nie znają jeszcze żadnej dziewczyny, która umie sama naprawić motor. Nie daj się prosić
        - No... Nie wiem. Niech Ci będzie, pojadę.
        - To świetnie. Spotkamy się na tym rogu – wskazał ręką po bliższe skrzyżowanie. - Za 10 minut.
        - Ok.
        Rozeszli się. Aria poszła do swojej garderoby. Szukała z kartonie odpowiedniego kombinezony za Motocross. Gdy go znalazła szybko się przebrała i wyjechała motorem na ulice. Na skrzyżowaniu czekał już Mateusz. Zapalił swoją maszynę i obydwoje pojechali na trasę Motocrossową. Grupka osób czekała tam na chłopaka, który był spóźniony o pół godziny. Ada i Mateusz podjechali do nich.
         - Co tak późno stary? - Spytał go zirytowany chłopak na czerwonej Hondzie.
         - Daj spokój młody. Ty też się często spóźniasz
         - Ale nigdy o pół godziny. A kim jest ta osoba? - odezwał się chłopak na zielonej Hondzie.
         - Kompletnie zapomniałem. Chłopaki do jest Adrianna. Przyjaciółka z dziecięcych lat – Przedstawił ją- Ada to jest Toffik, Marek, Łukasz, Kamil, Patryk, Kuba, Nicolas i Daniel – Zaczął wymieniać, każdy witał się z nią, gdy padało jego imię.
         - To co jedziemy, może nie będziemy się ścigać ze względu na ślicznotkę. - zaproponował Toffik.
         - Nawet nie wiesz jak ona jeździ – zaczął ją bronić Mateusz – Może niech Aria nam pokarze na co ją stać, a później zdecydujemy, czy będziemy ścigać czy nie. Co wy na to?
        - Niech Ci będzie – zgodził się z nim chłopak. - Ślicznotko pokarzesz nam na co Cie stać?
        Dziewczyna bez słowa ruszyła. W szybkim tempie pokonała cały tor. Chłopaki oniemieli z wrażenia, jedyny Mateusz zaczął jej bić brawa. Zatrzymała się w dokładnie tym samym miejscu co stała przedtem.
         - I jak? - Zapytał. Jednak nie uzyskała odpowiedzi. - To jak ścigamy się, czy boicie się przegrać z dziewczyną
        - Eee. Ok. - Otrząsnął się Daniel. - Chłopaki! Halo! Żyjecie?
        - Ja żyję – odpowiedział Matti.
        - To wiem. Bo ty znasz ją od dawien dawna.
        - Aha. Akurat. Ostatnio ją widziałem gdy miałem osiem lat, ona wtedy miała pięć, więc też jestem zdziwiony tym jak ona jeździ – Powiedział.
        - Moment... Ona jest trzy lata młodsza?! To ona ma piętnaście lat?! Jakim cudem?!
        - Normalnie. - wtrąciła się Aria.- Widzisz mówiłam. - Zwróciła się do Mateusza. - Nie powinnam była jechać z tobą.
       - Przesadzasz. - Odezwał się Toffik. - Po prostu po oczach wyglądasz na starszą.
       - Co tu wygadujesz?! Po Oczach?! – Zdziwiła się dziewczyna. - Po prostu myśleliście ze Mateusz się zadaje tylko z osobami w jego wieku lub z osobami około roku starsze czy młodsze – Zrobiło jej się ciepło, więc zdjęła kask.
       - Wow. - Odezwała się reszta chórem
       - Ścigamy się, czy nie?
       - Ja mogę – odpowiedział na pytanie Łukasz.
       - Tylko nie dawaj mi forów, ok?
       - Jasne. - Aria popatrzała na niego krzywo – Obiecuję- Dodał po chwili.
       Zaczęli się ścigać. Na początku Łukasz prowadził, ale ona go pod koniec pierwszego okrążenia wyprzedziła, później on ją wyprzedził i tak przez cały wyścig. Zakończył się jednak zwycięstwem dziewczyny.
       - Dałeś mi wygrać! - oskarżyła konkurenta
       - Nie! Wygrałaś bo lepiej jeździsz.
       - On mówi prawdę – powiedział Kamil.
       - Też tak sądzę- Zgodziła się z nim reszta chłopaków.
       Aria ścigała się ze wszystkimi, wygrała z Markiem, Mateuszem, Kubą i Danielem, a resztą przegrała. Wszyscy się zgodzili, ze ona ma wielki talent i gdyby jeszcze troszkę poćwiczyła to by spokojnie zresztą też by wygrała, nawet Toffik jej zaproponował pomoc. Bardzo jej się podobało te całe towarzystwo. A chłopaki zapomnieli o tym, że różni ich trzy lata.
       Zaczęło się ćmić, a Aria musiała już jechać do domu.
      - To, kiedy znowu? - Spytał Nicolas.
     - Nie wiem. Jak będę miała czas to poinformuję Mateusza, resztę. - Chłopaki wymienili się numerami z Adrianną i każdy pojechał z własną stronę.

Parę słów na początek.

                            Witam. Nazywam się Dagmara. Na tym blogu będę pisać moje opowiadanie, o którym już dużo myślałam i mam już dużo pomysłów. Na początek chcę wasz przeprosić za moją gramatykę, ale nie jestem najlepsza w te klocki. Mam nadzieję że z biegiem czasu to się poprawi.  Do założenia bloga namówiła mnie moja koleżanka. Posty postaram się dodawać jak najczęściej.
                          A więc moje opowiadanie będzie o dziewczynie, która przeprowadziła się ze swoim tatą z Nowego Jorku do Polski. Mam nadzieję że wam się spodobają moje pomysły. :) . Życzę miłego czytania