Adrianna
wstała wczesnym rankiem, gdyż szczeniak zaczął drapać drzwi by
wyjść. Poszła z nim do
ogródka, żeby mógł załatwić swoją potrzebę. Gdy wróciła do
domu w kuchni znajdował się Ojciec Arii. Przy śniadaniu zaczęli
się zastanawiać nad imieniem do pieska. Brali pod uwagę różne
imienia jednak nazwali go Łapa. Będzie na niego mówić Łapka.
Aria
miała nieziemską ochotę pójść pobiegać, ale kontuzja jej na to
nie pozwalała, ostatecznie poszła do garażu naprawić zepsuty
motor taty, Łapka poszedł za nią. Naprawiając maszynę piesek
porwał jej pięć razy klucz francuski. Po dwóch godzinach zawołała
tatę, żeby sprawdził czy działa prawidłowo i wszystko był
działało tak jak miało.
Dziewczyna teraz nie wiedziała
czym się zająć, nie lubiła siedzieć bezczynnie, zawsze musiała
się czymś zajmować , inaczej rozrywało ją z nudów.
- Może być dzisiaj ugotujesz obiad. - Zaproponował Ojciec –
Wszystko
co potrzebne znajdziesz w lodówce.
Bez wahania zaprała się
do roboty. Po dwóch godzinach ugotowała pyszny posiłek .
Po skonsumowaniu jedzenia poszła do
pokoju i przeczytała jakąś książkę, w tym czasie Łapa położył
się obok niej i gryzł stary papeć następnie
po jakimś czasie zasnął.
- Jessica do Ciebie przyszła
– Poinformował ją tata.
Aria powoli i ze szczególną
ostrożnością zeszła na dół i przywitała koleżankę, która
przyszła z Azorem.
- Może byś wyszła na dwór? -
Zaproponowała koleżanka – Możemy być tylko w twoim ogródku.
-OK.- Łapa się obudził i szybko zbiegł ze
schodów do swojej nowej właścicielki.
-Jaki on śliczny! Jak się wabi? - Spytała
głaskając psiaka.
-Łapa. Ma osiem tygodni. Mam do od
wczoraj i tak czytałam tobie w myślach – Zażartowała Aria. Ku
jej zdziwieniu Jessie jej uwierzyła i zrobiła dziwną minę,
pokazującą: „ Jak to możliwe?”- Żartowałam, wiedziałam
tylko o co się zapytasz. - Obie się zaśmiały i poszły do
ogródka.
Łapka na początku miał problem z zaakceptowaniem
obecności innego psa i warczał na niego, Azor jednak nie wracał na
to szczególnej uwagi. Po dwudziestu minutach szczeniakowi znudziło
się warczenie i zaczął się bawić starym papciem.
- Jakiej muzyki słuchasz?- Spytała Jessica
przerywając chwilę ciszy.
- Wszystko co mi wpadnie w uszy oprócz
disco-polo. A ty?
- Ja słucham głównie One
Direction, ale lubię także wszystko oprócz tego co wymieniałaś.
- Wiedziałam, że jesteś ich fanką! -
Krzyknęła to na cały głos. - A wybierasz się na ich koncert? -
Zapytała głaskając szczeniaka.
- Niestety nie. Nie stać mnie na bilety. - Powiedziała za
smutkiem w głosie.
-
Może uda się coś załatwić. - Aria nie chciała zdradzać za
dużo.
-
Powodzenia. - Oznajmiła z sarkazmem z głosie.- Podobno bilety są
już wyprzedane, a oni zapewne już są w Polsce. Nie uda tobie się
zdobyć biletów nawet gdybyś miała... hmm... nie nie wiem.. Znała
ich osobiście! Nikt już ich nie dostanie!Rozumiesz?
- Uspokój się.
Mogę zdziałać cuda.
W tym momencie przed nimi
zjawił się Harry Styles. Jessie pisnęła na cały głos. Aria
chwyciła ją za nadgarstek, żeby do nie go nie podbiegła i
próbowała ją uspokoić.
- Przepraszam za nią jest fanką. -
Zwróciła
się do sławnego chłopaka.
- Hej. Spokojnie. Nie dało się tego nie zauważyć. -
Uśmiechnął się i przytulił Arię i czekał aż przedstawi mu jej
koleżankę, i tak też uczyniła. Harry przytulił również Jessie,
która nie chciała go puścić.
- A
gdzie zgubiłeś ochroniarzy? - Zaśmiała się Aria. - Bez nich nie
powinieneś się ruszać, bo spotkasz jeszcze takie osoby jak ona.
Hahahahahahahaha.
- Nie mam zamiaru z nimi przez cały czas
łazić. Zwracam wtedy na siebie za dużą uwagę. - Wszyscy
się zaśmiali. - A tak na serio. To jak byś się czuła gdybym
przyszedł z moim wielgaśnym ochroniarzem. Zapewne dziwnie. Co nie?
- Aria pokiwała głową.
- Masz jeszcze wolne bilety na ten koncert za
dwa tygodnie?- Spytała Aria.
- Właściwie po to tutaj
przyszedłem. - Wręczył jej trzy bilety z wejściem za kulisy. -
Proszę.- Aria mu podziękowała. - Muszę
już lecieć, widzimy się jutro, OK?
-Ok. -
Pożegnali się i Aria i Jessica zostały same. - I co nie, wierzyłaś
we mnie! Jak mogłaś! Tak znam ich osobiście. - Zaczęła jej
„czytać w myślach”. - Mieszkałam kiedyś naprzeciwko nich w
Londynie. Mają naprawdę super dom. Byłam tam nie raz. Spędziliśmy
naprawdę miłe chwile, zaprzyjaźniliśmy się. A Harrego znałam
jeszcze zanim powstał ten zespół. Poznaliśmy się nad jeziorem,
kiedy mieszkałam w Irlandii. Mieszkałam również we Włoszech, na
Chorwacji, w Hiszpanii. Można by było powiedzieć że obleciałam
całą kulę ziemską dookoła. Po drodze zwiedziłam Japonię, Nową
Zelandię i jeszcze wiele innych Państw.
- Łał. To miałaś
naprawdę ciekawe życie. - Skomentowała Jessie.
- Czy ja wiem? Denerwowały mnie
ciągłe przeprowadzki, prawie nigdzie nie byłam dłużej nić rok
może dwa. Cieszę się, że zostanę tutaj na stałe.
Do ogródka wszedł Mateusz, w rękach trzymał:
swój szkicownik, Jakiś stojak, farby, pędzle oraz duże płótno
do malowania. Przywitał się z Aria.
Jessie musiała iść na obiad,
więc poszła i w ogródku została tylko Aria z Mateuszem i mogli
spokojnie zrealizować swoje plany. Na początek Aria pooglądała
rysunki swojego przyjaciela. Były ona bardzo doskonałe wręcz
realistyczne. Na
pierwszej stronie narysowana Ada, gdy była mała. Miała długie
proste brąz włosy i przytulała swojego misia. Drugi przedstawiał
ta samą dziewczynkę tym razem przytulała się do mamy, tak jej się
podobał ten rysunek tyle było w nim wspomnieć, że aż Arii łza
pociekła po policzku. Mateusz to zauważył i przytulił ją czule,
następnie pocałował ją w czoło. W tym momencie ona się
uspokoiła, zrozumiała, że ona jest dla niego bardzo ważna.
- Już dobrze. Mam do Ciebie jedno małe pytanie. - Nie czekając
na pozwolenie mówił dalej- Chciałem Ciebie już o to zapytać
przy pierwszym
spotkaniu. Zależy mi tylko na prostej odpowiedzi tak czy nie, więc
zaczynam. - Wciągnął głośno powietrze- Pójdziesz ze mną na
randkę?- Spytał.
- Tak. -
Odpowiedziała nie pewnie – Tak – powtórzyła tym razem pewniej.
- To
może za tydzień? - zapytał z entuzjazmem.
-
Może być. - Uśmiechnęła się do niego pokazując mu rząd zębów.
-
To jesteśmy umówieni. - odwzajemnił uśmiech. - To jak...malujemy
Ciebie? - Podniósł do góry pędzle, by je zauważyła. Aria
pokiwała twierdząco głową. - To będziemy tutaj czy może...
-
U mnie w pokoju będzie lepiej. - oznajmiła, wzięła kule do rąk i
obydwoje poszli do pokoju Ady.
Usiadła
na krawędzi łóżka i
bacznie przyglądała się Mateuszowi, który właśnie się stawiał
„stojak” na podłogę, a następnie postawił na nim płótno.
-
No to zaczynamy. - Oznajmił.
Wymieszał
pierwszy kolor i coś namalował. Po godzinie może dwóch obraz był
już prawie gotowy. Mateusz wprowadzał lekkie poprawki.
-
I gotowe! - Powiedział, widać było, że był dumny ze swojego
dzieła.
Dziewczyna
wstała i stanęła obok Mateusza. Oniemiała z wrażenia. Przed jej
oczami miała piękny obraz, była jeszcze mokry, ale i tak piękny,
każdy szczegół był dopasowany. Aria miała wrażenie, że patrzy
w lustro.
-
Podoba Ci się? - Zapytał Matti i objął Arię w talii i pocałował
ją w policzek.
-
Jest przepiękny i taki dokładny. Jakbym patrzała w lustro. -
Odpowiedziała. - Chcesz się czegoś napić – Mateusz popatrzał
na zegarek w telefonie.
-
Już jest 16.00. Muszę już iść, umówiłem się z kumplami.
Naprawdę Ciebie przepraszam. Wynagrodzę tobie to. Obiecuję. -
Wyszli na dwór, pożegnali się i Mateusz sobie poszedł.
Aria
wzięła swój pamiętnik, długopis, usiadła na łóżku i zaczęła
w nim pisać.
„
Od czterech dni mieszkam w Polsce. Jest świetnie!
Znalazłam sobie przyjaciółkę, ma na imię Jessica, często się z
nią widuje i tak jak myślałam kocha One Direction. Idę
z nią na ich koncert za dwa tygodnie. Skręciłam sobie kostkę i
muszę przez jakiś czas chodzić o kulach, ale będzie dobrze. Nie
daleko mnie ( dwie ulice dalej ) mieszka mój przyjaciel z
dzieciństwa Mateusz! Jak ja się za nim stęskniłam, jeżdżę z
nim na motorze, czasem również z jego kumplami. Dużo rzeczy się u
niego zmieniło. Został sierotą, jego mama zmarła jakiś czas
temu, miał problemy. Z trudem dostał się do szkoły artystycznej.
Umie przepięknie rysować ( malować ). Dzisiaj pokazał mi swój
szkicownik, na pierwszej stronie byłam ja jako pięciolatka, a na
drugiej ja i mama. Chyba przerysował to z zdjęć, dzisiaj również
mnie namalował ( pozowałam mu ) efekt wyszedł nieziemski. Chyba
się nawet w nim zakochałam, mam wrażenie że on we mnie,
nawet zaprosił mnie na randkę. Tata dał mi pieska! Szczeniak jest
czarny z białymi łapkami i uszkiem. Jest taki słodki. Jestem
pewna, że wyrośnie na dużego psa. Nazwałam go Łapa. Poznałam
głuchą dziewczynę o imieniu Ola. Jest ona siostrą najlepszego
kumpla Mateusza. Mam nadzieję, że przytrafi się okazja, by ją
jeszcze kiedyś zobaczyć. Czyli jednak u mnie się dużo zmieniło.”
Odłożyła
pamiętnik na półkę z książkami. Poszła
do ogródka, gdzie akurat był jej tata, który patrzał na stajnie
do koni.
- O. To ty. - Powiedział i
pogłaskał Łapę. - A co byś powiedziała gdybyśmy kupili sobie
dwa konie? - Zapytał.
-
Sama nie wiem. - odpowiedziała.
- Przecież ostatnio jeździłaś
konno, więc podoba Ci się ten pomysł, czy raczej nie? Bez twojej
zgody plan nie będzie zrealizowany. - Oznajmił, przytulił córkę.
- Może być. Pomysł jest nawet
dobry. - Uśmiechnęła się lekko. - Będę jeździć. Jestem tego
pewna.
- Trzeba będzie odremontować
stajnie i jechać na targ konny i ty wybierzesz konia dla siebie. -
Tata cieszył się, że córce spodobał się ten pomysł – Musimy
sprawdzić jeszcze jaki mamy sprzęt, możemy to zrobić teraz. Jutro
zaczniemy remontować. Będziemy potrzebować pomocy, bo sami nie
damy rady. Może Mateusz by chciał nam pomóc?
- Może. Spytam się go. -
powiedziała i poszła do kuchni, żeby zrobić kolacje.
Przez
pięć minut się zastanawiała co by tu zjeść, zrobiła Sandwicze,
a następnie zawołała ojca na posiłek. Po zjedzeniu włączyli
sobie film pod tytułem:
Igrzyska Śmierci. Był to jej ulubiony film. Miała wszystkie
książki. Nawet miała w pokoju na ścianie plakaty z Peetą i
Katniss. Nie raz próbowała sama ich narysować, ale jej się nie
podobały własne rysunki, jedynie jej się spodobał rysunek
kosogłosa na formacie A3.
Powiesiła go na ścianie nad
łóżkiem. Na koniec filmu zasnęła, tata wyłączył telewizor i
zaniósł
Arię do jej pokoju, położył ją
delikatnie na łóżku i przykrył ją cieniutką kołderką.
Śniła
jej się mama, która jeździła z nią konno w lesie, zboczyli ze
ścieżki im oczom ukazał
się wielki pożar. Koń na którym jechała mama stanął dęba i
kobieta spadła z konia znalazła się jakiś metr od ognia. Aria nie
wiedziała co się dzieje. Sen się przerwał gdy mama pobiegła do
ognia i już nie wyszła. Ada obudziła się z krzykiem. Resztę nocy
nie umiała nawet oka zmrużyć, zawsze widziała jeden widok:
Płonąca mama.
Wczesnym rankiem poszła na dół,
by nakarmić pieska.
- Nie umiałaś spać? -
Powiedział tata dziewczyny z balustrady. - Słyszałem twoje krzyki.
- Nie umiałam spać. - Oznajmiła
ziewając. - Miałam koszmarne sny.
- Przemyślałaś ten pomysł z
końmi?
-
Podoba mi się. - Rzekła po
czym wyszła do ogródka.
Nie wiedząc co ma zrobić
usiadła na ławce pod wielkim orzechem, miała wielką ochotę
wspiąć się na niego, usiąść wysoko nad ziemią izolując się
od świata, ale noga jej na to nie pozwalała. „ Za tydzień moja
noga powinna wyzdrowieć i wtedy wejdę na to drzewo. Może nawet
zbuduję sobie domek na drzewie. - Pomyślała patrząc na liście na
gałęziach.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i jest już czwarty rozdział. Tak jak obiecałam w niedziele.
Pozdrawiam Karolinę P., która przypomniała mi, że dzisiaj jest niedziela. :*
Komentujcie!.
Cudne, następne, czytając zapominam o świecie i jestem tylko i wyłącznie w Twojej książce ! ,3 Kocham ;**
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadanie, czekam na następne rozdziały, mam nadzieję, że moje pomysły spodobają się Tobie i zostaną zrealizowane. ;* / Twoja przyjaciółka Karolina <3 ;***
OdpowiedzUsuńOne będą zrealizowane, o to się nie martw.
UsuńLike it :DD
OdpowiedzUsuń