Aria miała za sobą wspaniałą
noc, miała przepiękny sen. Śniło jej się, że z Mateuszem
pojechała daleko od cywilizacji, udało im się jakimś cudem
znaleźć takie miejsce, był tam drewniany domek i tam przez jakiś
czas byli, a później wyruszyli w dalszą podróż.
Rano poczuła coś mokrego w
uchu, otworzyła oczy i krzyknęła z przerażenia, bo zobaczyła psi pysk, zapomniała, że ma psa. Gdy jej się przypomniało tata już
był w jej pokoju, pytając się jej co się stało? A Aria zaczęła
się śmiać, z trudem mu wytłumaczyła, że wystraszyła się Łapy.
Tata wyszedł z pokoju, jego córka, poszła się przebrać w dres,
spięła włosy w kucyk i poszła pobiegać, nie jedząc wcześniej
śniadania i nie informują o tym swojego taty, tylko wzięła mały,
gdzie schowała coś do picia, znicz i zapałki oraz telefon.
Wybiegła na ulicę Jessica postanowiła chyba również pobiegać,
bo minutę po tym jak Aria przebiegła obok jej domu wybiegła ona.
Nagle Aria usłyszała, że ktoś ją woła, odwróciła się i
obaczyła, że Jessie do niej macha. Odmachawszy, pomyślała sobie
tak: „ Czy kiedyś będę mogła w spokoju pobiegać?”
- Cześć – Przywitała się
kiedy koleżanka do niej podbiegła.
- Hej. - Odpowiedziała Jessie. -
Nie wiedziałam, że biegasz.
- Lubie biegać i postanowiłam,
że będę to co dziennie robiła. - Powiedziała po czym dziewczyny
zaczęły truchtać.
- Ja biegam raz w tygodniu. -
Oznajmiła. - Gdzie tak w ogóle pobiegniemy? - Spytała
- Chciałam, pobiec przez las na
cmentarz – Odpowiedziała. - Dawno tam nie byłam.
- To jest strasznie daleko! Damy
radę tam dobiec? - Spytała.
- Ja dam, to mnie to nic. -
Przyspieszyła trochę tempa.
Po dziesięciu minutach zaczęła
biec jeszcze szybciej i przed lasem znowu zwolniła. Jessica była
już zmęczona, nie umiała Arii dogonić. Dziwiła się tylko
dlaczego jej przyjaciółka się nie męczy i biegnie spokojnie.
Aria nie zwracała uwagi na
Jessie, która już nie dawała powili rady tylko była pochłonięta
we własnych myślach. „Mam nadzieję, że jutro mi nikt nie
przeszkodzi”, „ W którym miejscu znajduje się grób mamy?” i
inne tego typu myśli. Miały jeszcze do pokonania połowę trasy.
Przybiegły obok ścieżki prowadzącej nad jeziorko, następnie obok
wielkiego drzewa, na którym razem z Mateuszem jak byli dziećmi
się wspinała. Nagle Aria się zatrzymała i wyjęła z plecaka
butelkę wody, napiła się troszkę. Popatrzała się za siebie, i
zobaczyła Jessicę, która z trudem już biegła, strasznie sapała
i była cała czerwona.
- Dajesz, dajesz!- Pogoniła ją.
Gdy Jessie dogoniła Arię, ta jej podał wodę. - Wypij tylko dwa
łyki, inaczej ciebie kolka bardzo szybko złapie – Poinformowała
ją. Gdy Jessie się napiła Ada ruszyła wolnym spacerowym krokiem.
- Przejdziemy się trochę, bo widzę, że już nie dajesz rady.
- Dziękuję. Jak ty to robisz,
że się nie męczysz? – Zapytała.
- Po prostu często biegam –
Odpowiedziała. - Z czasem organizm przyzwyczai się do takiego
wysiłku. - Dodała po chwili.
- W przyszłym tygodniu, dwa dni
przed rozpoczęciem roku szkolnego w sobotę robię urodziny.
Chciałabym, żebyś na nie przyszła. Będziesz?
- Zapewne, tak. A kto jeszcze na
nich będzie? - Spytała.
- Moje koleżanki, których i tak
nie znasz i Kara.
- Dzisiaj jest sobota? - Zapytała
Aria.
- Tak. Jak tobie poszła
wczorajsza randka? - Zadała drugie pytanie.
- Oprócz tego, że chciałam
ugryźć piłkę do tenisa to było wspaniale.
- Piłkę do tenisa? - Zaśmiała
się.
- Tak. Nie pytaj o szczegóły.
Oficjalnie jestem z nim razem. - Opowiedziała co się wtedy
dokładnie zdarzyło. - Możemy już dalej biec?
- Tak. Mam nadzieję, że dam
radę. - Przeszły znowu na trucht
- Nie masz się czym martwić.
Już większość drogi mamy mamy za sobą. Później będzie gorzej,
będziemy musieli znaleźć grób mojej mamy.
- To nie nie wiesz gdzie
dokładnie się znajduje grób twojej mamy! - Zdziwiła się Jessie
- Nie była tam bardzo dawno i
nie pamiętam – Próbowała się tłumaczyć
Resztę drogi biegły w
milczeniu. Gdy już dotarły na cmentarz, zaczęły szukać miejsca
gdzie leży jej mama. Kiedy już im się udało to zrobić, stanęły
przed grobem i Aria zapaliła znicz i się pomodliła.
- Aurelia Bond. Ciekawe. -
Odezwała się Jessie
- Hę? O co tobie znowu chodzi? -
Dopytywała się Aria.
- Ta kobieta, która skakała
kiedyś bardzo dobrze konno miała tak na imię. - Wytłumaczyła.
- Wiem, bo to ona. Pamiętasz te
nasze zadawanie sobie pytań o niej? - Dziewczyna potwierdziła,
skinięciem głowy. - Wiem o niej więcej niż ktokolwiek, ponieważ
to moja mama. Nie chciałam, nic tobie o tym mówić, bo nie ufałam
tobie do takiej skali. Teraz jest inaczej. Obiecaj mi, że nikomu o
tym nigdy nie powiesz!
- Obiecuję. - Powiedziała z
ręką na sercu. - Możemy już ruszać z powrotem? - Spytała.
- Tylko podleję kwiatki. -
Oznajmiła po czym podeszła do studni, gdzie stały polewaczki i do
jednej z nich nalała wody. Następnie podlała kwiatuszki na grobie.
- Teraz już możemy iść z powrotem.- Powiedział, gdy już
odstawiła konewkę na swoje miejsce.
W tym momencie rozległ się
dzwonek telefony Arii. dzwonił jej tata
- Cześć tato. - Powiedziała,
gdy już odebrała.
- Aria gdzie jesteś? - Zapytał
zirytowany ojciec.
- Na cmentarzu. - Oznajmiła, z
spokojem w głosie.
- Pieszo? - Zadał kolejne
pytanie.
- Tak. Musiałam się gdzieś
przebiec. Jessica jest ze mną. Zaraz lecimy z powrotem. O 14.00
przychodzi po mnie Mateusz i idziemy do Amadeusza na noc. -
Przypomniała mu. - Chyba pamiętasz. Muszę jeszcze spakować kilka
rzeczy. Już idę z powrotem Pa. - Rozłączyła się i obie
dziewczyny poszły spokojnie w stronę lasu. - Teraz trochę
pobiegniemy – Oznajmiła – Jak już nie będziesz dawała rady to
tylko mi powiedz, zwolnimy trochę
- Dobrze
Pobiegły w las. Biegły tą samą
ścieżką co przed chwilą.
- Ty idziesz to Toffika? -
Spytała po chwili Jessie.
- Tak. Jako dziewczyna Mateusza.
Też byś tam chciała być co nie?
-Z chęcią, ale ja nie mam u
żadnego szans. Wszyscy mają po dziewczynie, oprócz Toffika, a u
niego nie mam najmniejszych szans. - Powiedziała bardzo smutno.
- Ale przyznaj się. Podoba tobie
się on.
- Ok, przyznaję się zabujałam
się w nim, ale cóż mogę zrobić, skoro on do mnie nic nie czuje.
- Może i nic, ale ja tak.
Wypytam go na temat ideału dziewczyny. Może coś się uda.
- Powodzenia. Dla niego
najważniejsza jest Ola. Zrobi dla niej wszystko.
- Wiem, ale jego siostra nie
powinna mi w tym przeszkodzić.
- Może masz rację, ona jest
głuchoniema i nic nie usłyszy.
- Mała poprawka ona jest głucha.
To że człowiek nie słyszy to nie znaczy, że nie umie mówić.
- A skąd ty do wiesz?
- Przecież miałam głuchą
mamę. Ona mnie uczyła migowego. Osoby głuche po prostu się nie
lubią się odzywać, bo wtedy na nich ludzie się krzywo patrzą.
Oni brzmią jak roboty, mówią monotonnie, bo nie słyszą siebie. -
Wytłumaczyła Ada
- Nie wiedziałam. A oni się
uczą mówić? - Jessie Zatrzymała się, by trochę odsapnąć,
Aria również tak uczyniła.
- Tak. W szkołach dla głuchych.
- Ciekawe.
Resztę drogi przeszły w
milczeniu. Później każda poszła do swojego domu.
- Nigdy w życiu tak nie rób! -
Oznajmił tata Arii, gdy ta tylko przekroczyła próg domu – Nawet
sobie nie zdajesz sprawy jak się o ciebie martwiłem.
- Przecież nie jestem małym
dzieckiem. - Powiedziała, zdejmując buty. - Umiem o siebie zadbać.
- Ale gdyby coś się tobie stało
nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Moje życie bez ciebie straciłoby
sens. Nie mam już nikogo oprócz ciebie.
- Nic mi się nie stało, widzisz
przyszłam cała, w jednym kawałku. - Powiedziała z spokojem w
głosie.
- Może i teraz jesteś cała,
ale nic nie wiadomo, kiedy ktoś by na ciebie napadł. - Podniósł
nieco tonację głosu.
- Nie byłam przecież sama. -
Nadal mówiła spokojnie, nie lubiła na kogoś krzyczeć, prawie
zawsze była spokojna. Poszła do kuchni i zrobiła sobie kanapkę do
zjedzenia i zaraz ją zjadła. - Rozumiem, że się o mnie martwisz,
ale nie mogę być przez całe życie pod kontrolą rodzicielską.
Umiem sobie sama radzić.
- Wiem, skarbie. Nie chcę ciebie
jeszcze stracić. Zostałbym wtedy z niczym. O której po ciebie
Mateusz przychodzi? - Zmienił temat.
- Powinien być ty przed 14.00,
ale może być wcześniej. - Powiedziała i usiadła na kanapie.
- To powinnaś się już
szykować, jest 13.15. - Powiedział po czym wstał i poszedł do
piwnicy.
„ Już” - Pomyślała sobie.
Poszła do garderoby, wybrała
niebieskie szorty i bokserkę z napisem „YOU ARE MY WORLD” i się
przebrała. Następnie rozpuściła długie brąz włosy i je
rozczesała, zostawiła je rozpuszczone. Wzięła do ręki torbę i
spakowała tam wszystkie potrzebne rzeczy na noc, czyli między
innymi. Szczotkę, szczotkę i pastę do zębów, ręcznik, bielizna
na zmianę, piżamę ( nie była pewna czy jej się przyda, ale
wolała jednak ją wziąć), zmienne ubranie, itd. Była praktycznie
już gotowa, teraz musiała czekać na chłopaka. Po piętnasty
minutach usłyszała dzwonek do drzwi, szybko zleciała na dół po
schodach, szybko otworzyła drzwi i zobaczyła Mateusza, który na
przywitanie dał jej całusa.
- Mogę u ciebie zostawić motor?
- Spytał.
- Jasne. Chodź, wstawimy go do
garażu. - Odpowiedziała, ubierając ulubione sandały na koturnie.
Po wstawieniu motoru poszli pieszo do Toffika.
- Pięknie wyglądasz. - Oznajmił
Mateusz, gdy już stali przed drzwiami jego kumpla, czekając aż im
ktoś drzwi otworzy. Zrobiła to Ola, pomachała im na przywitanie i
wykonała ruch ręką oznajmujący że mają wchodzić.
- O! Hej. Już jesteście. -
Przywitał się Toffik, przytulając Arię. - Chodźcie do salonu.
Już wszyscy są. - Poszli do wyznaczonego pokoju. - Ej dziewczyny.
- Zawołał. - To jest Aria. Aria to Natalia dziewczyna Kamila. -
Wskazał na blondynkę o jasnej karnacji. - A to Nikola,dziewczyna
Nicolasa,- Wskazał na brunetkę o rozpuszczonych długich, lekko
falowanych włosach. - A to Amanda, dziewczyna Kuby – Wskazał na
wysoką dziołchę o lokowanych brąz włosach. - Wiktoria, ona jest
z Patrykiem. - Pokazał palcem na dziewczynę, niższego wzrostu i
jasno rudych włosach. - A to Weronika dziewczyna Marka – Wskazał
na dziewczynę o farbowanych na czerwono włosach, była ona
strasznie chuda. - No i została jeszcze tylko dziewczyna Daniela,
Julia.- Pokazał na dziewczynę, która była strasznie opalona o
prostych brązowych włosach. .
- Cześć – Powiedziała bardzo
nie pewnie.
Mateusz nachylił się nad jej
uchem i szeptem powiedział:
- Nie bój się. Chodź,
usiądziemy sobie.
Usiedli pomiędzy Weroniką a
Danielem.
- Witaj w naszym gronie. -
Powiedziała miękkim, aksamitnym głosem Wera. - Na pewno spodoba Ci
się tutaj.
Aria wymusiła na swojej twarzy
uśmiech. Mateusz objął ja ramieniem, a on się na nim położyła.
Do salonu weszła siostra
Toffika, która trzymała tacę z 17 szklankami położyła ją na
stole i wyszła do kuchni następnie wróciła i przyniosła cole,
jakiś sok i oranżadę.
- Może opowiesz nam coś o sobie
– zaproponowała Julia.
- Ok. Moje pełne imię to
Adrianna, ale wszyscy na mnie mówią Aria. Jeżdżę na motorze. Mam
psa. I takie tam. Zanim się tutaj przeprowadziłam z powrotem to
mieszkałam w Nowym Jorku.
- Nowy Jork? - Odezwała się
Natalia. - Zawsze chciałam tam pojechać. Mieszkałaś tu wcześniej?
- Tak. Ale kiedy miałam pięć
lat zaczęły się ciągłe przeprowadzki z kraju do kraju. Można by
powiedzieć, że okrążyłam całą kulę ziemską.
- Jakimi językami umiesz mówić?
- Spytała Nicola.
- Hmm. Mówię płynnie po
Polsku, Niemiecku, Angielsku, Włosku, Francusku i Hiszpańsku.
Odrobinę znam Japoński, Portugalski o raz Rosyjski. - Chwilę się
zastanowiła. - I do tego dochodzi łacina i to chyba wszystko.
Wszyscy w salonie oniemieli,
siedzieli z otwartymi ustami, jedynie Mateusz siedział normalnie.
- Kotku zapomniałaś o migowym.
- Powiedział.
- No tak. Jeszcze migowy.
Mateusz wstał i uderzył
porządnie z liścia Toffika, który chwilę później się ocknął.
- Stary! - Krzyknął – Bez
przesady. Nie musiałeś. Aria. Naprawdę znasz tyle języków?
- Tak.
Po dziesięciu minutach reszta
się ocknęła i zaczęła gadać o różnych sprawach.
Gdy nadeszła północ Amadeusz
zaproponował, żeby zobaczyć „obecność”, gdy on próbował
włączyć film reszta przesunęła wersalkę pod ścianę a na jej
miejsce rozłożyli cztery duże koce, na każdym z nich siedziało
po dwie pary, na jednym kocu było pięć osób, Toffik dosiadł się
do Arii, Mateusza i Weroniki oraz Marka. W połowie filmu Amadeusz
gdzieś poszedł nikt prócz Arii nie zauważył jego nieobecności.
Pół godziny później Aria postanowiła sprawdzić, gdzie on się
podział.
- Idę sprawdzić co z Toffikiem.
- Powiedziała na ucho Mateuszowi,po czym wstał i zaczęła szukać
Amadeusza.
Przeszukała cały dom, zostało
jej jedno miejsce taras z tyłu domu. Poszła tam na ławce działa
osoba, której właśnie szukała.
-Czy coś się stało? -
Zapytała, cicho, żeby go nie wystraszyć.
- Nie ważne. - Odpowiedział
bardzo smutnym głosem.
- Co się stało? - Usiadła obok
niego i popatrzała mu prosto w oczy. - Coś musiało się stać,
widzę to po tobie.
- Nie ważne. - Powtórzył. -
Nie będzie ciebie to interesować, to moja sprawa nie twoja.
- O co chodzi? - Nie poddawał
się. Miała zamiar tak długo go pytać, aż się dowie.
- Nie twój interes. - Powiedział
z złościom w głosie. Chciał być sam. - Odczep się.
- Nie odczepię się, dopóki mi
nie powiesz o co chodzi.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? -
zapytał ją.
- Tak.
- A nie powiesz nikomu?
- Nikomu.
- A więc zawsze na takich
spotkaniach w połowie filmu ja i Mateusz wychodziliśmy na dwór, bo
nie mogliśmy znieść tych wszystkich par, ale teraz kiedy on ma
ciebie jest zupełnie innym człowiekiem. Gada wyłącznie o tobie, o
niczym innym. Niekiedy coś wspomni o motorach, ale to należy do
rzadkości. On naprawdę ciebie kocha i nie bał się z tobą umówić,
a ja to co, dawno nie byłem na randce. Prawie wcale nie gadam z
dziewczynami. Od czasu do czasu z Jessicą, ale nie umiem się z nią
umówić na randkę. Zakochałem się w niej, ale brak mi odwagi,żeby
jej to powiedzieć, boję się, że ona mnie odrzuci i już nigdy się
do mnie nie odezwie. Kiedyś bałem się że kumple będą się ze
mnie nabijać, bo ona jest trzy lata ode mnie młodsza, ale od kiedy
Mateusz jest z tobą, zrozumiałem, ze nie ma się czego bać, nie
umiem do niej zagadać.
- Czyli tu chodzi o dziewczynę.
Zakochałeś się i tyle.
- Dokładnie. Mateusz o tym jako
jedyny wie i cały czas mi powtarza, żebym się z nią umówił, ale
ja przy niej nigdy słowa randka, nie wyduszę. Nie dam rady.
- Nie bój się, jesteś
wspaniałym chłopakiem. Ona o tym wie i wątpię żeby nie chciała
się z tobą umówić.
- Jesteś pewna?
- Tak. Umów się z nią, ona
tobie nie odmówi. Według niej to chłopak powinien zrobić pierwszy
krok, więc kiedy następnie się z nią spotkam chcę od niej
usłyszeć, że ma z tobą randkę, rozumiesz?
- Dziękuję. Można na tobie
polegać
- Nie ma za co. A teraz chodź.
Dołączymy do reszty.
- Dobrze. - Wstali i poszli do
salonu. Gdzie film się właśnie kończył.
- Znalazłaś go. - Odezwał się
Mateusz, kiedy Aria właśnie siadała obok niego.
- Tak siedział na tarasie,
trochę pogadaliśmy i przyszliśmy z powrotem.
Po tym jak film się skończył
koce zostały poskładane i puścili głośną muzykę, tańcząc do
niej śmiali się ze wszystkiego. Bawili się do białego rana. O
czwartej nad ranem zagrali w butelkę na całowanie, Amadeusz nie
grał, stał z boku i obserwował. Po zabawie ludzie zaczęli się
rozchodzić, zostali jedynie Aria i Mateusz, żeby pomóc Toffikowi
posprzątać bałagan, przed przyjazdem jego rodziców, który gdyby
to zobaczyli dostaliby zawału.
- O której twoi rodzice wrócą?
- Spytał Matti.
- Nie wiem dokładnie, powinni
być na obiad. - Odpowiedział na pytanie i przesunął kanapę.
Aria stała przy zlewie w kuchni
i zmywała brudne naczynia, następnie je wytarła.
- Aniołku! - Zawołał z salonu
jej chłopak. - Jak skończysz zmywać to przyjdź tutaj.
- Dobrze. Za minutkę przyjdę. -
Powiedziała i tak jak powiedziała równo za 60 sekund zjawiła się
w salonie. - Łał, jak tu czysto. - powiedziała ujrzawszy piękny
porządek. Wszystko stało na swoim miejscu, nie było ani grama
kurzu.
- Wiem. Zaraz musimy iść. Twój
tata na pewno się o ciebie już martwi.
- Masz racje. - Powiedziała. -
To ja się będę już powoli zbierać.
- Ja też. - oznajmił Mateusz.
Po dziecięciu minutach Ada i
Matti szli już do domu od dziewczyny. Weszli cicho do garażu i
wyciągnęli motor chłopaka. Mateusz pocałował Arię na pożegnanie
i pojechał. Aria odprowadziła go wzrokiem tak długo aż zniknął
z pola widzenia.
Weszła do domu i po chwili
usłyszała nadjeżdżający ambulans. „Ciekawe co się stało” -
Pomyślała i poszła do swojego pokoju się przespać.
Po przebudzeniu chciała
zadzwonić do Mateusza, jednak nie odbierał. Spróbowała jeszcze
kilka razy, a następnie pomyślała sobie, że on jeszcze pewnie
śpi. Zeszła na dół, gdzie jej ojciec oglądał telewizję.
- Cześć tato. - Przywitał się.
- Cześć. - Powiedział po czym
wskazał miejsce na kanapie, żeby jego córka obok niego usiadła.-
Dobrze się bawiłaś? - Spytał.
- Tak. Było świetnie. Poznałam
nowe osoby, były naprawdę do mnie miłe. - Aria była bardzo
wesoła, uśmiechała się od ucha do ucha.
- To się cieszę. - Odparł.
- Muszę zadzwonić do Mateusza.
- Oznajmiła po chwili. - Mam wrażenie jakby się coś stało.
- Czyli ty też słyszałaś
karetkę? - Spytał.
- Tak. Naprawdę się martwię,
dzwoniłam już do niego, ale on nie odbiera, zapewne jeszcze śpi.
Jak za godzinę nie odbierze to pojadę do niego. Muszę się go coś
spytać.
Nagle rozległ się dzwonek do
drzwi. Aria je otworzyła, stała tam Jessie, była wesoła, ale
również zaniepokojona.
- Cześć .- Powiedziała. -
Musimy porozmawiać.
- Hej. Dobrze wchodź do środka.
- Dziewczyna weszła i zdjęła buty.
- Dzień dobry. - Powiedziała
na widok pana Patricka.
Dziewczyny poszły do pokoju
Arii. Usiadły na łóżku.
- A więc mam do ciebie dwie
wiadomości.- Zaczęła Jessie jedna dobra a druga zła. Którą
wolisz pierwszą?
- Tą dobrą.
- Amadeusz zaprosił mnie na
randkę. - Oznajmiła.
- No, no. Gratulacje. - Aria ją
przytuliła. - A ta zła?
- Dzisiaj Mateusz miał wypadek
leży w ciężkim stanie w szpitalu, podobno nie wiadomo czy przeżyje tej nocy.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I jest już ósmy rozdział. Naprawdę przepraszam, że dodaję go z wielkim opóźnieniem, ale jestem zawalona po uszy nauką. Jeszcze jutro mam bardzo trudny sprawdzian, na który ani słowa nie umiem. Został jeszcze tylko niecały miesiąc szkoły i WAKACJE. Nie umiem się już doczekać. Mam nadzieję, że podobał rozdział się , włożyłam w niego naprawdę sporo czasu. Następny powinien pojawić się za tydzień ( przynajmniej tak planuję). Przepraszam za moje błędy.
Opłacało się czekać. ;*
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY ! :) <3 *.*