niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 8

                
Aria miała za sobą wspaniałą noc, miała przepiękny sen. Śniło jej się, że z Mateuszem pojechała daleko od cywilizacji, udało im się jakimś cudem znaleźć takie miejsce, był tam drewniany domek i tam przez jakiś czas byli, a później wyruszyli w dalszą podróż.
Rano poczuła coś mokrego w uchu, otworzyła oczy i krzyknęła z przerażenia, bo zobaczyła psi pysk, zapomniała, że ma psa. Gdy jej się przypomniało tata już był w jej pokoju, pytając się jej co się stało? A Aria zaczęła się śmiać, z trudem mu wytłumaczyła, że wystraszyła się Łapy. Tata wyszedł z pokoju, jego córka, poszła się przebrać w dres, spięła włosy w kucyk i poszła pobiegać, nie jedząc wcześniej śniadania i nie informują o tym swojego taty, tylko wzięła mały, gdzie schowała coś do picia, znicz i zapałki oraz telefon. Wybiegła na ulicę Jessica postanowiła chyba również pobiegać, bo minutę po tym jak Aria przebiegła obok jej domu wybiegła ona. Nagle Aria usłyszała, że ktoś ją woła, odwróciła się i obaczyła, że Jessie do niej macha. Odmachawszy, pomyślała sobie tak: „ Czy kiedyś będę mogła w spokoju pobiegać?”
- Cześć – Przywitała się kiedy koleżanka do niej podbiegła.
- Hej. - Odpowiedziała Jessie. - Nie wiedziałam, że biegasz.
- Lubie biegać i postanowiłam, że będę to co dziennie robiła. - Powiedziała po czym dziewczyny zaczęły truchtać.
- Ja biegam raz w tygodniu. - Oznajmiła. - Gdzie tak w ogóle pobiegniemy? - Spytała
- Chciałam, pobiec przez las na cmentarz – Odpowiedziała. - Dawno tam nie byłam.
- To jest strasznie daleko! Damy radę tam dobiec? - Spytała.
- Ja dam, to mnie to nic. - Przyspieszyła trochę tempa.
Po dziesięciu minutach zaczęła biec jeszcze szybciej i przed lasem znowu zwolniła. Jessica była już zmęczona, nie umiała Arii dogonić. Dziwiła się tylko dlaczego jej przyjaciółka się nie męczy i biegnie spokojnie.
Aria nie zwracała uwagi na Jessie, która już nie dawała powili rady tylko była pochłonięta we własnych myślach. „Mam nadzieję, że jutro mi nikt nie przeszkodzi”, „ W którym miejscu znajduje się grób mamy?” i inne tego typu myśli. Miały jeszcze do pokonania połowę trasy. Przybiegły obok ścieżki prowadzącej nad jeziorko, następnie obok wielkiego drzewa, na którym razem z Mateuszem jak byli dziećmi się wspinała. Nagle Aria się zatrzymała i wyjęła z plecaka butelkę wody, napiła się troszkę. Popatrzała się za siebie, i zobaczyła Jessicę, która z trudem już biegła, strasznie sapała i była cała czerwona.
- Dajesz, dajesz!- Pogoniła ją. Gdy Jessie dogoniła Arię, ta jej podał wodę. - Wypij tylko dwa łyki, inaczej ciebie kolka bardzo szybko złapie – Poinformowała ją. Gdy Jessie się napiła Ada ruszyła wolnym spacerowym krokiem. - Przejdziemy się trochę, bo widzę, że już nie dajesz rady.
- Dziękuję. Jak ty to robisz, że się nie męczysz? – Zapytała.
- Po prostu często biegam – Odpowiedziała. - Z czasem organizm przyzwyczai się do takiego wysiłku. - Dodała po chwili.
- W przyszłym tygodniu, dwa dni przed rozpoczęciem roku szkolnego w sobotę robię urodziny. Chciałabym, żebyś na nie przyszła. Będziesz?
- Zapewne, tak. A kto jeszcze na nich będzie? - Spytała.
- Moje koleżanki, których i tak nie znasz i Kara.
- Dzisiaj jest sobota? - Zapytała Aria.
- Tak. Jak tobie poszła wczorajsza randka? - Zadała drugie pytanie.
- Oprócz tego, że chciałam ugryźć piłkę do tenisa to było wspaniale.
- Piłkę do tenisa? - Zaśmiała się.
- Tak. Nie pytaj o szczegóły. Oficjalnie jestem z nim razem. - Opowiedziała co się wtedy dokładnie zdarzyło. - Możemy już dalej biec?
- Tak. Mam nadzieję, że dam radę. - Przeszły znowu na trucht
- Nie masz się czym martwić. Już większość drogi mamy mamy za sobą. Później będzie gorzej, będziemy musieli znaleźć grób mojej mamy.
- To nie nie wiesz gdzie dokładnie się znajduje grób twojej mamy! - Zdziwiła się Jessie
- Nie była tam bardzo dawno i nie pamiętam – Próbowała się tłumaczyć
Resztę drogi biegły w milczeniu. Gdy już dotarły na cmentarz, zaczęły szukać miejsca gdzie leży jej mama. Kiedy już im się udało to zrobić, stanęły przed grobem i Aria zapaliła znicz i się pomodliła.
- Aurelia Bond. Ciekawe. - Odezwała się Jessie
- Hę? O co tobie znowu chodzi? - Dopytywała się Aria.
- Ta kobieta, która skakała kiedyś bardzo dobrze konno miała tak na imię. - Wytłumaczyła.
- Wiem, bo to ona. Pamiętasz te nasze zadawanie sobie pytań o niej? - Dziewczyna potwierdziła, skinięciem głowy. - Wiem o niej więcej niż ktokolwiek, ponieważ to moja mama. Nie chciałam, nic tobie o tym mówić, bo nie ufałam tobie do takiej skali. Teraz jest inaczej. Obiecaj mi, że nikomu o tym nigdy nie powiesz!
- Obiecuję. - Powiedziała z ręką na sercu. - Możemy już ruszać z powrotem? - Spytała.
- Tylko podleję kwiatki. - Oznajmiła po czym podeszła do studni, gdzie stały polewaczki i do jednej z nich nalała wody. Następnie podlała kwiatuszki na grobie. - Teraz już możemy iść z powrotem.- Powiedział, gdy już odstawiła konewkę na swoje miejsce.
W tym momencie rozległ się dzwonek telefony Arii. dzwonił jej tata
- Cześć tato. - Powiedziała, gdy już odebrała.
- Aria gdzie jesteś? - Zapytał zirytowany ojciec.
- Na cmentarzu. - Oznajmiła, z spokojem w głosie.
- Pieszo? - Zadał kolejne pytanie.
- Tak. Musiałam się gdzieś przebiec. Jessica jest ze mną. Zaraz lecimy z powrotem. O 14.00 przychodzi po mnie Mateusz i idziemy do Amadeusza na noc. - Przypomniała mu. - Chyba pamiętasz. Muszę jeszcze spakować kilka rzeczy. Już idę z powrotem Pa. - Rozłączyła się i obie dziewczyny poszły spokojnie w stronę lasu. - Teraz trochę pobiegniemy – Oznajmiła – Jak już nie będziesz dawała rady to tylko mi powiedz, zwolnimy trochę
- Dobrze
Pobiegły w las. Biegły tą samą ścieżką co przed chwilą.
- Ty idziesz to Toffika? - Spytała po chwili Jessie.
- Tak. Jako dziewczyna Mateusza. Też byś tam chciała być co nie?
-Z chęcią, ale ja nie mam u żadnego szans. Wszyscy mają po dziewczynie, oprócz Toffika, a u niego nie mam najmniejszych szans. - Powiedziała bardzo smutno.
- Ale przyznaj się. Podoba tobie się on.
- Ok, przyznaję się zabujałam się w nim, ale cóż mogę zrobić, skoro on do mnie nic nie czuje.
- Może i nic, ale ja tak. Wypytam go na temat ideału dziewczyny. Może coś się uda.
- Powodzenia. Dla niego najważniejsza jest Ola. Zrobi dla niej wszystko.
- Wiem, ale jego siostra nie powinna mi w tym przeszkodzić.
- Może masz rację, ona jest głuchoniema i nic nie usłyszy.
- Mała poprawka ona jest głucha. To że człowiek nie słyszy to nie znaczy, że nie umie mówić.
- A skąd ty do wiesz?
- Przecież miałam głuchą mamę. Ona mnie uczyła migowego. Osoby głuche po prostu się nie lubią się odzywać, bo wtedy na nich ludzie się krzywo patrzą. Oni brzmią jak roboty, mówią monotonnie, bo nie słyszą siebie. - Wytłumaczyła Ada
- Nie wiedziałam. A oni się uczą mówić? - Jessie Zatrzymała się, by trochę odsapnąć, Aria również tak uczyniła.
- Tak. W szkołach dla głuchych.
- Ciekawe.
Resztę drogi przeszły w milczeniu. Później każda poszła do swojego domu.

- Nigdy w życiu tak nie rób! - Oznajmił tata Arii, gdy ta tylko przekroczyła próg domu – Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak się o ciebie martwiłem.
- Przecież nie jestem małym dzieckiem. - Powiedziała, zdejmując buty. - Umiem o siebie zadbać.
- Ale gdyby coś się tobie stało nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Moje życie bez ciebie straciłoby sens. Nie mam już nikogo oprócz ciebie.
- Nic mi się nie stało, widzisz przyszłam cała, w jednym kawałku. - Powiedziała z spokojem w głosie.
- Może i teraz jesteś cała, ale nic nie wiadomo, kiedy ktoś by na ciebie napadł. - Podniósł nieco tonację głosu.
- Nie byłam przecież sama. - Nadal mówiła spokojnie, nie lubiła na kogoś krzyczeć, prawie zawsze była spokojna. Poszła do kuchni i zrobiła sobie kanapkę do zjedzenia i zaraz ją zjadła. - Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale nie mogę być przez całe życie pod kontrolą rodzicielską. Umiem sobie sama radzić.
- Wiem, skarbie. Nie chcę ciebie jeszcze stracić. Zostałbym wtedy z niczym. O której po ciebie Mateusz przychodzi? - Zmienił temat.
- Powinien być ty przed 14.00, ale może być wcześniej. - Powiedziała i usiadła na kanapie.
- To powinnaś się już szykować, jest 13.15. - Powiedział po czym wstał i poszedł do piwnicy.
Już” - Pomyślała sobie.
Poszła do garderoby, wybrała niebieskie szorty i bokserkę z napisem „YOU ARE MY WORLD” i się przebrała. Następnie rozpuściła długie brąz włosy i je rozczesała, zostawiła je rozpuszczone. Wzięła do ręki torbę i spakowała tam wszystkie potrzebne rzeczy na noc, czyli między innymi. Szczotkę, szczotkę i pastę do zębów, ręcznik, bielizna na zmianę, piżamę ( nie była pewna czy jej się przyda, ale wolała jednak ją wziąć), zmienne ubranie, itd. Była praktycznie już gotowa, teraz musiała czekać na chłopaka. Po piętnasty minutach usłyszała dzwonek do drzwi, szybko zleciała na dół po schodach, szybko otworzyła drzwi i zobaczyła Mateusza, który na przywitanie dał jej całusa.
- Mogę u ciebie zostawić motor? - Spytał.
- Jasne. Chodź, wstawimy go do garażu. - Odpowiedziała, ubierając ulubione sandały na koturnie. Po wstawieniu motoru poszli pieszo do Toffika.
- Pięknie wyglądasz. - Oznajmił Mateusz, gdy już stali przed drzwiami jego kumpla, czekając aż im ktoś drzwi otworzy. Zrobiła to Ola, pomachała im na przywitanie i wykonała ruch ręką oznajmujący że mają wchodzić.
- O! Hej. Już jesteście. - Przywitał się Toffik, przytulając Arię. - Chodźcie do salonu. Już wszyscy są. - Poszli do wyznaczonego pokoju. - Ej dziewczyny. - Zawołał. - To jest Aria. Aria to Natalia dziewczyna Kamila. - Wskazał na blondynkę o jasnej karnacji. - A to Nikola,dziewczyna Nicolasa,- Wskazał na brunetkę o rozpuszczonych długich, lekko falowanych włosach. - A to Amanda, dziewczyna Kuby – Wskazał na wysoką dziołchę o lokowanych brąz włosach. - Wiktoria, ona jest z Patrykiem. - Pokazał palcem na dziewczynę, niższego wzrostu i jasno rudych włosach. - A to Weronika dziewczyna Marka – Wskazał na dziewczynę o farbowanych na czerwono włosach, była ona strasznie chuda. - No i została jeszcze tylko dziewczyna Daniela, Julia.- Pokazał na dziewczynę, która była strasznie opalona o prostych brązowych włosach. .
- Cześć – Powiedziała bardzo nie pewnie.
Mateusz nachylił się nad jej uchem i szeptem powiedział:
- Nie bój się. Chodź, usiądziemy sobie.
Usiedli pomiędzy Weroniką a Danielem.
- Witaj w naszym gronie. - Powiedziała miękkim, aksamitnym głosem Wera. - Na pewno spodoba Ci się tutaj.
Aria wymusiła na swojej twarzy uśmiech. Mateusz objął ja ramieniem, a on się na nim położyła.
Do salonu weszła siostra Toffika, która trzymała tacę z 17 szklankami położyła ją na stole i wyszła do kuchni następnie wróciła i przyniosła cole, jakiś sok i oranżadę.
- Może opowiesz nam coś o sobie – zaproponowała Julia.
- Ok. Moje pełne imię to Adrianna, ale wszyscy na mnie mówią Aria. Jeżdżę na motorze. Mam psa. I takie tam. Zanim się tutaj przeprowadziłam z powrotem to mieszkałam w Nowym Jorku.
- Nowy Jork? - Odezwała się Natalia. - Zawsze chciałam tam pojechać. Mieszkałaś tu wcześniej?
- Tak. Ale kiedy miałam pięć lat zaczęły się ciągłe przeprowadzki z kraju do kraju. Można by powiedzieć, że okrążyłam całą kulę ziemską.
- Jakimi językami umiesz mówić? - Spytała Nicola.
- Hmm. Mówię płynnie po Polsku, Niemiecku, Angielsku, Włosku, Francusku i Hiszpańsku. Odrobinę znam Japoński, Portugalski o raz Rosyjski. - Chwilę się zastanowiła. - I do tego dochodzi łacina i to chyba wszystko.
Wszyscy w salonie oniemieli, siedzieli z otwartymi ustami, jedynie Mateusz siedział normalnie.
- Kotku zapomniałaś o migowym. - Powiedział.
- No tak. Jeszcze migowy.
Mateusz wstał i uderzył porządnie z liścia Toffika, który chwilę później się ocknął.
- Stary! - Krzyknął – Bez przesady. Nie musiałeś. Aria. Naprawdę znasz tyle języków?
- Tak.
Po dziesięciu minutach reszta się ocknęła i zaczęła gadać o różnych sprawach.
Gdy nadeszła północ Amadeusz zaproponował, żeby zobaczyć „obecność”, gdy on próbował włączyć film reszta przesunęła wersalkę pod ścianę a na jej miejsce rozłożyli cztery duże koce, na każdym z nich siedziało po dwie pary, na jednym kocu było pięć osób, Toffik dosiadł się do Arii, Mateusza i Weroniki oraz Marka. W połowie filmu Amadeusz gdzieś poszedł nikt prócz Arii nie zauważył jego nieobecności. Pół godziny później Aria postanowiła sprawdzić, gdzie on się podział.
- Idę sprawdzić co z Toffikiem. - Powiedziała na ucho Mateuszowi,po czym wstał i zaczęła szukać Amadeusza.
Przeszukała cały dom, zostało jej jedno miejsce taras z tyłu domu. Poszła tam na ławce działa osoba, której właśnie szukała.
-Czy coś się stało? - Zapytała, cicho, żeby go nie wystraszyć.
- Nie ważne. - Odpowiedział bardzo smutnym głosem.
- Co się stało? - Usiadła obok niego i popatrzała mu prosto w oczy. - Coś musiało się stać, widzę to po tobie.
- Nie ważne. - Powtórzył. - Nie będzie ciebie to interesować, to moja sprawa nie twoja.
- O co chodzi? - Nie poddawał się. Miała zamiar tak długo go pytać, aż się dowie.
- Nie twój interes. - Powiedział z złościom w głosie. Chciał być sam. - Odczep się.
- Nie odczepię się, dopóki mi nie powiesz o co chodzi.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytał ją.
- Tak.
- A nie powiesz nikomu?
- Nikomu.
- A więc zawsze na takich spotkaniach w połowie filmu ja i Mateusz wychodziliśmy na dwór, bo nie mogliśmy znieść tych wszystkich par, ale teraz kiedy on ma ciebie jest zupełnie innym człowiekiem. Gada wyłącznie o tobie, o niczym innym. Niekiedy coś wspomni o motorach, ale to należy do rzadkości. On naprawdę ciebie kocha i nie bał się z tobą umówić, a ja to co, dawno nie byłem na randce. Prawie wcale nie gadam z dziewczynami. Od czasu do czasu z Jessicą, ale nie umiem się z nią umówić na randkę. Zakochałem się w niej, ale brak mi odwagi,żeby jej to powiedzieć, boję się, że ona mnie odrzuci i już nigdy się do mnie nie odezwie. Kiedyś bałem się że kumple będą się ze mnie nabijać, bo ona jest trzy lata ode mnie młodsza, ale od kiedy Mateusz jest z tobą, zrozumiałem, ze nie ma się czego bać, nie umiem do niej zagadać.
- Czyli tu chodzi o dziewczynę. Zakochałeś się i tyle.
- Dokładnie. Mateusz o tym jako jedyny wie i cały czas mi powtarza, żebym się z nią umówił, ale ja przy niej nigdy słowa randka, nie wyduszę. Nie dam rady.
- Nie bój się, jesteś wspaniałym chłopakiem. Ona o tym wie i wątpię żeby nie chciała się z tobą umówić.
- Jesteś pewna?
- Tak. Umów się z nią, ona tobie nie odmówi. Według niej to chłopak powinien zrobić pierwszy krok, więc kiedy następnie się z nią spotkam chcę od niej usłyszeć, że ma z tobą randkę, rozumiesz?
- Dziękuję. Można na tobie polegać
- Nie ma za co. A teraz chodź. Dołączymy do reszty.
- Dobrze. - Wstali i poszli do salonu. Gdzie film się właśnie kończył.
- Znalazłaś go. - Odezwał się Mateusz, kiedy Aria właśnie siadała obok niego.
- Tak siedział na tarasie, trochę pogadaliśmy i przyszliśmy z powrotem.
Po tym jak film się skończył koce zostały poskładane i puścili głośną muzykę, tańcząc do niej śmiali się ze wszystkiego. Bawili się do białego rana. O czwartej nad ranem zagrali w butelkę na całowanie, Amadeusz nie grał, stał z boku i obserwował. Po zabawie ludzie zaczęli się rozchodzić, zostali jedynie Aria i Mateusz, żeby pomóc Toffikowi posprzątać bałagan, przed przyjazdem jego rodziców, który gdyby to zobaczyli dostaliby zawału.
- O której twoi rodzice wrócą? - Spytał Matti.
- Nie wiem dokładnie, powinni być na obiad. - Odpowiedział na pytanie i przesunął kanapę.
Aria stała przy zlewie w kuchni i zmywała brudne naczynia, następnie je wytarła.
- Aniołku! - Zawołał z salonu jej chłopak. - Jak skończysz zmywać to przyjdź tutaj.
- Dobrze. Za minutkę przyjdę. - Powiedziała i tak jak powiedziała równo za 60 sekund zjawiła się w salonie. - Łał, jak tu czysto. - powiedziała ujrzawszy piękny porządek. Wszystko stało na swoim miejscu, nie było ani grama kurzu.
- Wiem. Zaraz musimy iść. Twój tata na pewno się o ciebie już martwi.
- Masz racje. - Powiedziała. - To ja się będę już powoli zbierać.
- Ja też. - oznajmił Mateusz.
Po dziecięciu minutach Ada i Matti szli już do domu od dziewczyny. Weszli cicho do garażu i wyciągnęli motor chłopaka. Mateusz pocałował Arię na pożegnanie i pojechał. Aria odprowadziła go wzrokiem tak długo aż zniknął z pola widzenia.
Weszła do domu i po chwili usłyszała nadjeżdżający ambulans. „Ciekawe co się stało” - Pomyślała i poszła do swojego pokoju się przespać.
Po przebudzeniu chciała zadzwonić do Mateusza, jednak nie odbierał. Spróbowała jeszcze kilka razy, a następnie pomyślała sobie, że on jeszcze pewnie śpi. Zeszła na dół, gdzie jej ojciec oglądał telewizję.
- Cześć tato. - Przywitał się.
- Cześć. - Powiedział po czym wskazał miejsce na kanapie, żeby jego córka obok niego usiadła.- Dobrze się bawiłaś? - Spytał.
- Tak. Było świetnie. Poznałam nowe osoby, były naprawdę do mnie miłe. - Aria była bardzo wesoła, uśmiechała się od ucha do ucha.
- To się cieszę. - Odparł.
- Muszę zadzwonić do Mateusza. - Oznajmiła po chwili. - Mam wrażenie jakby się coś stało.
- Czyli ty też słyszałaś karetkę? - Spytał.
- Tak. Naprawdę się martwię, dzwoniłam już do niego, ale on nie odbiera, zapewne jeszcze śpi. Jak za godzinę nie odbierze to pojadę do niego. Muszę się go coś spytać.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Aria je otworzyła, stała tam Jessie, była wesoła, ale również zaniepokojona.
- Cześć .- Powiedziała. - Musimy porozmawiać.
- Hej. Dobrze wchodź do środka. - Dziewczyna weszła i zdjęła buty.
- Dzień dobry. - Powiedziała na widok pana Patricka.
Dziewczyny poszły do pokoju Arii. Usiadły na łóżku.
- A więc mam do ciebie dwie wiadomości.- Zaczęła Jessie jedna dobra a druga zła. Którą wolisz pierwszą?
- Tą dobrą.
- Amadeusz zaprosił mnie na randkę. - Oznajmiła.
- No, no. Gratulacje. - Aria ją przytuliła. - A ta zła?
- Dzisiaj Mateusz miał wypadek leży w ciężkim stanie w szpitalu, podobno  nie wiadomo czy przeżyje tej nocy.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I jest już ósmy rozdział. Naprawdę przepraszam, że dodaję go z wielkim opóźnieniem, ale jestem zawalona po uszy nauką. Jeszcze jutro mam bardzo trudny sprawdzian, na który ani słowa nie umiem. Został jeszcze tylko niecały miesiąc szkoły i WAKACJE. Nie umiem się już doczekać. Mam nadzieję, że podobał rozdział się , włożyłam w niego naprawdę sporo czasu. Następny powinien pojawić się za tydzień ( przynajmniej tak planuję).  Przepraszam za moje błędy.

1 komentarz:

  1. Opłacało się czekać. ;*
    WSPANIAŁY ! :) <3 *.*

    OdpowiedzUsuń