niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 7

Tej nocy Aria znowu nie umiała zmrużyć oka, z powodu iż śniły je się koszmary. O pierwszej zeszła na dół do kuchni, otworzyła lodówkę, wyjęła z niej mleko i wypiła je całe z gwinta. Wróciła do łóżka i przez pół godziny leżała, następnie włączyła laptopa. Na skype była aktywna Katherine, zadzwoniła do niej. Przywitały się i zaczęły ze sobą rozmawiać.
- Hej,Aria! Co ty robić? - Spytała Kate. Aria się bardzo zdziwiła, bo ona wcześniej nigdy nie mówiła po polsku. - Ty nie wierzyć, że ja mówić po Polsku?
- Wiesz, to trochę dziwne, nigdy mi nie gadałaś, że się uczysz tego języka. - Odpowiedziała Aria, ale bardzo wolno, żeby przyjaciółka mogła ją zrozumieć.
- Nie pytać się ty. - Powiedziała.- Uczyć się go rok . I umieć już troszkę. Czy u ciebie jest Ciemno?
- Tak. Jest prawie druga nad ranem. Nie umiem spać.
- Koszmary?
- Tak. Jestem również zestresowana. Denerwuje się dzisiejszym dnieeeeeemmmm – Powiedziała ziewając.
- Why?
- Mam randkę. - Przy tych słowach Aria się zarumieniła.
- Reali? Z kim?
- Nie znasz go. Jest starszy. - Mateusz stał się dostępny na skype. - I chyba też nie umie spać.
- Ty Spać jeszcze. Źle wyglądać. - doradziła jej Kate.
- Wiem, ale nic na to nie poradzę.
- Pa – Powiedziała. Aria nie zdążyła jej odpowiedzieć, bo Kate się rozłączyła.
W tym momencie Mateusz do niej zadzwonił.
- Hej piękna. - Przywitał się.
- Cześć. Ty też nie umiesz spać? - Spytała.
- Tak. A z tego co widzę, to ty też. Masz strasznie podkrążone oczy. Polecam tobie się jeszcze trochę przespać. Jesteś jedyną dziewczyną, która pokazuje się chłopakowi nie umalowana i nie uczesana.
- Mało kiedy się maluję. - Oznajmiła
- Naprawdę? Nie wierzę tobie.
- Naprawdę. To j idę jeszcze trochę się przespać. Tobie też polecam. Pa.
- Pa.
Rozłączyli się. Aria położyła się na łóżku i patrzała w sufit, na którym były namalowane farbą fluorescencyjna gwiazdy, których za dnia nie było widać. Po dziesięciu minutach oczy jej się same zamknęły i zasnęła.
Obudziło ją głośne szczekanie Łapy. Wstała z łóżka, poszła do garderoby ubrała dres, zeszła na dół Łapa trzymał z pysku smycz. Zapięła mu ją i wyszli na spacer. Cała miejscowość jeszcze spała. Na ulicy nie było żywego ducha. Aria szła sobie spokojnie, a obok niej piesek. Po chwili zaczęła powili truchtać, a następnie biegła szybko, późnej jeszcze szybciej. Musiałą się zatrzymać z powodu iż Łapa potrzebował trochę odpoczynku. Następnie poszła z powrotem do domu, gdzie w kuchni czekał jej tata.
- Martwiłem się o ciebie. Nie było ciebie w pokoju, myślałem, że znowu lunatykowałaś. - odezwał się kiedy wchodziła do kuchni
- Wiesz, że mi się to już nie zdarza, byłam troszkę pobiegać.
- Masz dzisiaj coś zaplanowane na popołudnie? - zapytał.
- Tak. Umówiłam się z Mateuszem. - Powiedziała i się zarumieniła.
- Z Mateuszem? Ty wiesz, że się zarumieniłaś? Czyli to znaczy, że masz z nim randkę?
- Tak. Randka. Lepiej? Następnym razem zaczekaj aż to tobie powiem sama.
- Ok. Już się to nie powtórzy. - Obiecał.
Aria zrobiła sobie kanapkę, bo była głodna, ale najpierw dała Łapie jeść i wymieniła wodę.
Poszła do swojego pokoju, włączyła laptop i obejrzała sobie ulubiony serial Pll, oczywiście po angielsku, bo nie lubiła patrzeć na filmy z napisami. Po obejrzeniu najnowszego odcinka poszła na dwór pobawić się z pieskiem. Po godzinie dostała SMSa od Mateusza:
Witaj, serduszko, moglibyśmy naszą randkę przesunąć na 17.00?”
Hejka. Jasne możemy ją przesunąć, to nie gra różnicy o której będzie.” - Odpisała mu.
Najważniejsze, że idę na nią z tobą. Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie.” - Napisał.
Jakie?” - Zapytała Aria.
Jutro moi kumple mają takie małe spotkanie, i będą na nich od nich dziewczyny, chyba rozumiesz. Chciałbym, żebyś poszła tam ze mną. Wszystko odbędzie się u Toffika w domu. Będzie to trwało od 14.00 do rana. Pójdziesz?” - Przeczytawszy to Aria nie widziała co na to napisać. Była w szoku. Poszła się spytać taty czy może tam iść. Z wielkim wahaniem powiedział, że może, ale dopiero wtedy kiedy powiedziała, że idzie tam z Mateuszem i że to jest niedaleko ( na tej samej ulicy). Następnie napisała Mattiemu, że może iść, on się bardzo ucieszył, że ma jedną sprawę już załatwioną.
Aria miała dość sporo czasu do randki. Postanowiła, że pojedzie na trasę motocrossową, przebrała się w specjalne ubranie i ruszyła, tam gdzie zaplanowała. „Dlaczego Mateusz chce, żebym z nim szła na te spotkanie u Toffika? Przecież nie jestem jego dziewczyną, a może na randce mnie spyta o chodzenie. Byłoby świetnie. Na szczęści mu nie odmówiłam. Mam nadzieję, że Matti mnie nie zrani jak ten wielki dupek, Mario. Aria nie myśl o nim teraz. „- Pomyślała gdy jechała na tracę. Gdy tam dotarła nie było tak prawie nikogo, kilka osób sobie jechało, zauważyła Olę stojącą z jakąś dziewczyną stojącą przy wodopoju. Po przejechaniu dwóch rundek na około podjechała tam do nich. Ola była bardzo wystraszona, że Aria centymetr przed nią zahamowała.
- „ Aria!” - Wymigała, gdy ta zdjęła kask.- „ Nigdy więcej tak nie rób”
- Tłumacze co ona powiedziała: Aria! Nigdy więcej tak nie rób. - Odezwała się druga dziewczyna. - Jestem Gosia. Przyjaciółka Oli.
- Cześć. Ty umiesz migowy? - Zapytała Aria Gosię.
- Tak, moja siostra jest głucha, więc musiałam się nauczyć.
- „ Aria ty nie masz dzisiaj przypadkiem randki?”- Spytała Olka.
- Tłumacze co...
- Nie musisz. - Przerwała jej. - „ Tam , mam dzisiaj randkę, ale dopiero o siedemnastej.” - Odpowiedziała w języku migowym. Zdziwienie Gosi było bardzo śmieszne, tak bardzo, że Aria wybuchnęła dzikim śmiechem, zaraziła nim nowo poznaną koleżankę. Jedynie Ola stała cicho, bo nie wiedziała o co im chodzi.
- „ Aria przed chwilą zaraziła mnie śmiechem” - Wytłumaczyła jej gdy się uspokoiły.- Aria, skąd ty umiesz migowy? - Nie umiała wytrzymać, musiała ją o to zapytać.
- „Moja mama była głucha pamiętam go z dzieciństwa” - Powiedziała migając.
- „Była?” - Gosia przerzuciła się na migowy, bo zrozumiała, że Ola mało co rozumie.
- „Nie żyje” - Po tych słowach nagle wszyscy posmutnieli.
- „Wielka szkoda” - Pokazała Olcia.
- „Przyzwyczaiłam się już do tej myśli, ale kiedy tylko ktoś wspomina o niej robi mi się ciężko na sercu”
- „Wiem jak to jest, ja mojej mamy nawet nie znałam, zmarła przy moich narodzinach” - Po tych słowach Gośki atmosfera nagle posmutniała.
Aria popatrzała na zegarek, była 15.30, a ona musiała być zaraz w domu na obiedzie, później wziąć prysznic wysuszyć włosy, ładnie je spiąć, ubrać żółtą sukienkę, którą kupiła i jak starczy jej czasy to pomalować paznokcie, więc pożegnała się z koleżankami i pojechała do domu. Następnie zrobiła co jest wyżej wymienione, nawet paznokcie pomalowała na żółto – czarno. Włosy zostawiła rozpuszczone. Zostało jej nawet dwadzieścia minut czasu. Była bardzo podekscytowana. Równo o piątej ktoś zadzwonił do drzwi, nie był to nikt inny, niż Mateusz, miał on na sobie niebieski T-shirt i czarne jeansy, wyglądał świetnie, włosy miał pierwszy raz rozczesane i ładnie ułożone. W rękach miał bukiet czerwonych róż, były one prze piękne. Aria oniemiała z wrażenie. Wręczył jej kwiaty, a ona poszła je dać do wazonu, ale najpierw nalała tam zimnej wody. Zostawiła to na razie w kuchni.
- Gotowa? - Zapytał.
- Tak. Możemy już iść. - Odpowiedziała, troszkę zdenerwowana, ubrała ulubione sandały na koturnie i wzięła torebkę.
- Pięknie wyglądasz. - pochwalił ją Mateusz.
- Dziękuję. - Odpowiedziawszy wyruszyli pieszo na miejsce randki. W pewnym Mattiemu się coś przypomniało, z kieszeni wyciągnął bandamkę i zawiązał jej oczy.
- A po...- Zaczęła mówić.
- Dlatego, że to ma być niespodzianka. - Przerwał jej. - Na pewno się tobie to spodoba.
Przez resztę drogi szli w milczeniu. Żeby się Aria nie potknęła to Mateusz trzymał jej rękę pod pachą.
Gdy dotarli na miejsce Aria poczuła woń kwiatów. Mateusz odsłonił jej oczy, zobaczyła piękną łąkę, pełną kwiatów, otoczoną lasem, na środku stała wielka „płacząca wierzba”, przystrojona była jakimiś lampkami. Pod drzewem rozłożony był wielki koc, na nim coś do zjedzenia, między innymi truskawki w czekoladzie, sama czekolada, jakieś ciasteczka i coś do picia oraz naleśniki Obok tego stał kosz piknikowy, chyba nawet coś w nim było.
- Jak tu pięknie. - Powiedziała bardzo milusim głosem i przytuliła chłopaka.
- Wiem. Niedawno odkryłem to miejsce. Pomyślałem, że tobie się na pewno spodoba. - Odparł. - Chyba się nie myliłem. Chodź, usiądziemy na kocu, porozmawiamy trochę i coś zjemy.
Usiedli na kocu i zaczęli rozmawiać. Gadali o wszystkim i o niczym. Pierwszym tematem była przyszłość. Mateusz chce zostać artystą, założy własny sklep, gdzie głównie na zamówienie będzie rysował obrazy, robił różne ozdoby i sprzedawał za rozsądne ceny. Aria jeszcze nie wiedziała co chce w przyszłości robić, myślała nad fryzjerstwem, skokami konno, może będzie pomagać koniom, które mają dużo za sobą, będą się czegoś bały, to było jej marzenie.
- No nieźle. Może kiedyś tobie się uda. - Skomentował jej marzenie. - Nie spodziewałem się tego po tobie.
- Wiem. Lubię pomagać, a konie były kiedyś moją pasją, mam zamiar do tego wrócić. - Oznajmiła. - Moja mama kiedyś marzyła, że kiedyś im pomagać, ale nie zdążyła, chcę spełnić marzenia mamy, obiecałam jej to.
- To miłe z twojej strony, chcesz truskawki? - Zapytał, w odpowiedzi uzyskał skinięcie głową, wziął do ręki truskawkę i zaczął nią karmić Arię. - Mam pomysł zagramy w taką jedną zabawę. Założę tobie na oczy bandamkę, żebyś nie widziała i za pomocą dotyku, zapachu i smaku rozpoznasz co tobie będę dawać. Może być? - Zaproponował, a ona się na to zgodziła, więc zasłonił jej oczy
Wysunęła rękę, a on położył tam pierwszą rzesz.
- Hmm. Jest to mała kuleczka – Powąchała to. - Nie ma zapachu. Czy jest to jadalne? - Zapytała. Uzyskała taką odpowiedź:
- Wszystko jest jadalne, ale niektóre można jeść tylko raz.
Wzięła to do buzi i delikatnie to rozgryzła. Smak miało to coś bardzo znajomy, był lekko kwaśny.
- Czy to czerwona porzeczka? - Zapytała, niepewnie.
- Tak. Zgadłaś. - Oznajmił bardzo entuzjastycznym głosem.- Trzymaj! - Dał jej do ręki drugą rzecz.
- Jest to troszkę większe, kształtem przypomina wiśnię.
Mateusz wstał po cichu tak, żeby Aria go nie usłyszała i gdzieś poszedł, na szczęście dziewczyna nie zauważyła nie jego nieobecności. Po cichu jednak wrócił.
- To wiśnia. - Zgadła.
Następnie dostała następną rzesz do ręki i za pomocą zmysłu smaku, zgadła że to truskawka. Następne nie było takie łatwe. W dotyku przypominało brzoskwinie, ale nie była tego pewna, więc spróbowała to ugryźć, lecz nie udało jej się to. Było to niemożliwe, przedmiot był za twardy. Matti zaczął się śmiać. Odsłonił jej oczy okazało się, że to byłą piłka do tenisa. Ada wybuchła dzikim śmiechem.
- Chodź. - Powiedziawszy, wstał i podał Arii rękę, by jej pomóc podnieść się z ziemi. Poszli na skraj polany. - Spójrz!- Wskazał w stronę drzewa
Lampki na drzewie się nagle świeciły, jak on to zrobił, to chyba pozostanie jego tajemnica za lasem Słońce zachodziło, promienie padały przez drzewa akurat na całą łąkę . Było strasznie romantycznie. Aria w promieniach słońca i żółtej sukience wyglądała przepięknie. Mateusz nie umiał się napatrzeć na jej widok.
- Czy chcesz że mną chodzić? - Zapytał nagle. Aria się bardzo zdziwiła.
- Chcę, ale...- Zawahała się.
- Proszę. Zależy mi bardzo ma tobie. Odkąd Ciebie zobaczyłem pierwszy raz od dziesięciu lat zakochałem się w tobie. Jesteś do mnie ważna. Nie chce więcej ukrywać moich uczuć do ciebie. Jesteś naprawdę wyjątkowa. Proszę, bądź oficjalnie moją dziewczyną. - Poprosił. Aria się wzruszyła.
- Dobrze. Chcę być twoją dziewczyną. Mi tobie też na tobie zależy. - Odpowiedziała, a on ją pocałował, Ada odwzajemniła pocałunek. Jak to pięknie wyglądało, gdy słońce zachodziło. Nagle znikło za lasem. On oderwał swoje usta od niej.
- Ale o co Ci chodziło z tym ale? - Zapytał przytuliwszy ją.
- Chodziło mi o różnicę wieku. - Powiedziała bardzo niepewnie.
- Serduszko moje, dla mnie wiek nie gra roli. - Odpowiedział.
Znowu usiedli na kocu i rozmawiali o planach na jutro u Toffika. Mateusz jutro o 15.00 po nią przyjdzie. Po dwóch godzinach, gdy zjedli większość z koszyka. Poszli do domu. Mateusz ją odprowadził do domu. Przed drzwiami pocałował ją na pożegnanie, a następnie się odwrócili od ciebie i każdy poszedł w własnym kierunku. Gdy Aria zamknęła drzwi na klucz od środka. Usiadła na podłodze przy drzwiach i powiedziała:
-Łał.
Nagle fotel, który stał tyłem do niej odwrócił się w jej kierunki. Siedział na niej jej tata, który był bardzo zaciekawiony jak tam było na randce. Opowiedziała mu wszystko, bo nie miała przed nim żadnych tajemnie. Następnie poszła wziąć prysznic, ubrała piżamę i weszła na łóżko, przykryła się kołdrą. Usłyszała dźwięk telefonu, który oznajmił,że ma wiadomość. Wygramoliła się z łóżka i odczytała SMS-a. Był on od Mateusza o treści:
Dobranoc mój kochany Aniołku, w żółtej sukience. <3 :* Miłych snów <3<3” Odpisał mu słowami:

Dobranoc, misiu. <3” - I poszła spać

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I Jest już siódmy rozdział. Następny pojawi się za tydzień. Mam wielką nadzieję, że się podobał. Pozdrawiam :) Miłej niedzieli.  Następnego postaram się napisać trochę dłuższego.