niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 6

Aria spała jak nigdy, chociaż jutro czekała ją umówiona randka z Mateuszem i dziewczyna była strasznie podekscytowana. Dzisiaj mogła odłożyć już kule do piwnicy i chodzić bez nich. Ostatni tydzień dłużył się jej w nieskończoność, myślała że on się nigdy nie skończy.
Wstała o godzinie 13.15, ubrała dres, włosy spięła w kok i poszła pobiegać do lasu. Miał przed sobą prosta trasę. Chciała pobiec prosto, później skręcić w lewo nad staw, tam sobie zrobić chwilę przerwy, następnie pobiec jakąś dróżką prosto na cmentarz, gdzie była pochowana jej mama.
Dobiegając do stawu zauważyła, że ktoś tam jest, zbliżyła się, na brzegu siedziała Kara, była jakaś smutna. Aria zakradła się bezszelestnie do niej i ją dźgnęła, w odpowiedzi usłyszała głośny krzyk. Kara nawet się nie odwróciła by zobaczyć kto to był, tylko wyrwała pałkę wodną, chciała się nią obronić.
-Masz zamiar się tym czymś bronić? - zaśmiała się Aria.
- No, wiesz Ada, wystraszyłaś mnie. - Odpowiedziała na zadane pytanie.
- Ada?! - Zdziwiła się dziewczyna. - Od dawna tak na mnie nikt nie powiedział
- Naprawdę. Nawet Mateusz? - Zapytała Kara.
- Nawet on. Od czasu pożaru, starałam się zapomnieć o przeszłości. Zaczęłam od skrótu mojego imienia. Tam gdzie mieszkałam mało kto umiał wypowiedzieć moje imię, jakaś koleżanka gadała na mnie Adria, a później te „d” jakoś zniknęło i zastało same Aria. A co ty tu robisz?
- Myślę. Lubię tutaj przychodzić, bo jest cicho i można się spokojnie zastanawiać. U mnie w domu nie ma szans, cały czas jest głośno, ktoś mi przeszkadza, muszę dzielić pokój z rodzeństwem. Masz wielkie szczęście że jesteś jedynaczką.
- Czy ja wiem? - Zadała sobie pytanie i usiadła obok Karoliny - Jest strasznie nudno, nie mam co robić. W dwójkę w takim wielkim domu jest bardzo pusto.
- Ale tobie nikt nie przeszkadza.
- Dobra, zmieńmy temat. Chcesz iść ze mną na zakupy? - Zapytała Aria.
- Umówiłam się dzisiaj z Jessica, na zakupy. Jak chcesz to możemy iść jutro.- Odpowiedziała na zadane pytanie.
- Jutro mi nie pasuje. Muszę iść dzisiaj i muszę się kogoś doradzić, bo jestem strasznie niezdecydowana, a potrzebuję odpowiednie ubranie na jutrzejszy dzień.
- Wpadniemy po ciebie. Idziemy o 16.15. A z jaka to okazja, że idziesz?
- Moja szafa świeci pustkami i jutro mam randkę. - Aria zarumieniła się.
- A któż jest twój Romeo? - Spytała Karolina, Aria zmarszczyła brwi. Nie lubiła tej książki. - Widzę że nie lubisz „Romeo i Julia”, więc powiem inaczej: Kto jest szczęściarzem, który ciebie zaprosił?
- Mateusz. - Na twarzy Ady pojawił się jeszcze większy rumieniec.
- Co? On jest trzy lata starszy! To jest nie możliwe, że zaprosił na randkę młodszą od siebie dziewczynę. Moja siostra z nim kiedyś była, później z nim zerwała, bo zaczął pić, palić, ćpać i kraść. Ja tylko Ciebie informuję jaki on jest.
- Raczej jaki był – Poprawiła ją Aria.
- Nawet własna matka go nie chciała zostawiła go jemu wujkowi. - oburzyła się Kara.
- Co ty wygadujesz? Ona go nie zostawiała – zdenerwowała się Aria.
- Moja siostra mówiła co innego.
- Bo ona nie zna całej prawdy, nikt jej nie zna, prócz paru osób . - Powiedziała bardo z spokojnym głosem.
- A wśród nich jesteś ty, co nie?
- Masz rację. Powiedziałabym Ci dlaczego od mieszka teraz z wujem, ale obiecałam mu, że nikomu nie powie,.
- Rozumiem. Obietnica to obietnica. A powiedz co się działo u ciebie? - Spytała się Arii.
- Przeprowadzałam się z miejsca na miejsce, nie umieliśmy się nigdzie zadomowić, umiem kilka języków. Pomijając że prawie w psychiatryku wylądowałam. To było dobrze.
- W psychiatryku? -Karolina nie umiała uwierzyć.
- Tak, ale nie lubię na ten temat rozmawiać, teraz muszę już lecieć dalej, bo się nie wyrobię, na 16.15. - Wstała z ziemi i pobiegła dalej.
Wchodząc na cmentarz, zastanawiała się gdzie leży jej mama, ale nie umiała sobie przypomnieć,wiec po kolei chodziła od grobu do grobu, patrząc na nagrobki, po pięciu minutach znalazła właściwy, znajdował się mniej więcej na środku cmentarza. Podlała kwiatki, pomodliła się i pobiegła do domu.
Miała jeszcze godzinę i piętnaście minut do własnej dyspozycji, więc postanowiła wziąć długi prysznic. Weszła do łazienki, rozebrała się i odkręciła kurek, przez jakąś chwile nastawiała wodę tak długo aż będzie letnia. Wychodząc spod prysznica owinęła się ręcznikiem, a drugi założyła na włosy. Wzięła swoje ubranie i włożyła je do kosza na pranie. Poszła do garderoby, wybrała szorty i top z myszką miki, a z szafki wyjęła lekkie sandały na koturnie. Zdjęła ręcznik z głowy, podłączyła suszarkę do gniazdka kontaktowego i wysuszyła sobie włosy, następnie je rozczesała. Włożyła na siebie wcześniej naszykowaną odzież. Pomalowała sobie rzęsy tuszem i nałożyła pomadkę na usta. Naszykowała sobie następnie torebkę, włożyła do niej portfel i jakieś reklamówki oraz telefon. Ubierając buty usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyła, stały tam Karolina i Jessica.
- Gotowa ? - Zapytała Kara.
- Tak – Odpowiedziała na pytanie po czym wyszła z domu i dobrze zamknęła drzwi na klucz, który włożyła sobie do torebki.
Dziewczyny ruszyły przed siebie. Przed furtką stało jakieś auto, a za kierownicą siedziała jakaś dziewczyna o blond włosach, na nosie miała okulary przeciw słoneczne.
- Moja siostra jedzie z nami. Przecież ktoś musi nas zawieść, a przy okazji ona sobie też coś kupi. - Wyjaśniła Kara wchodząc do samochodu i przedstawiła je sobie.
- Cześć – Przywitała się Aria.
- Cześć. - Powiedziała jakby od niechcenia.- Ja ciebie chyba skądś znam. Już wiem... ty jesteś tą małą dziewczynką z rysunków od Mateusza. Wątpię, że tobie je pokazywał, chyba nawet z tobą nie rozmawiał. - Kasia się zaśmiała i odpaliła auto
- Widziałam je. On ze mną gadał. - Powiedziała niepewnie.
- Co? Gadał z taką smarkatą małolatą? To niemożliwe.
- To jeszcze nic. - Wtrąciła się Kara, lecz Aria jej przerwała, nachyliła się nad uchem dziewczyny siedzącej z przodu i powiedziała szeptem:
- Lepiej nie.
Zapadła wielka cisza, Aria patrzała przez okno. Po chwili przed jej oczami pojawiło się wielkie centrum handlowe. Kasia zaparkowała samochód i wszystkie wyszły, najstarsza z nich nie chciała się z nimi pokazywać publicznie dlatego też oddaliła się od razu od nich. Wnętrze centrum było ogromne, na środku stały wielkie ruchome schody.
- O co chodziło Karze z Aucie? - Spytała się Jessie.
- Ty jej lepiej powiedz. - Kara zwróciła się do Arii i weszły do pierwszego sklepu i zaczęły oglądać ubrania.
- Mam jutro randkę z Mateuszem. - Szepnęła Jessice na ucho. - Tak. Z byłym od Kasi i tak, to tez z blizną – Odpowiedziała na wszystkie pytania, które chciała jej zadać dziewczyna.
Jessie zrobiła bardzo dziwną minę i powiedziała.
- Jak ty to robisz?
- Ale co? - Aria nie wiedziała o co jej chodzi.
- Czytać w myślach.
W odpowiedzi Aria zaśmiała się złowrogo, a Kara i Jessie się na nią popatrzały, szczęście, że prócz nich nie było żadnych klientów.
- Bo jestem jasnowidzem. - Powiedziała dziewczyną na ucho, a one zrobiły dziwne miny. - Żartuję. Wiem po prostu jakie pytania chcecie mi zadać. Niekiedy widać to po waszych minach.
Aria wzięła do ręki niebieską bluzkę z krótkim rękawem, był na niej obrazek motoru, a pod min napis: „ I'm a girl and I love motorcycle” poszła ją przymierzyć, Jessie chciała widzieć jak na niej to leże, więc jej pokazała.
- To raczej na randkę się za bardzo nie nadaje. -Wyraziła swoje zdanie.
- Wiem, ale od jakiegoś czasu szukałam takiej bluzki.
- Wyglądasz w niej świetnie. - Podniosła kciuk go góry.
Kara trzymała w rękach chyba dwadzieścia ubrać. Postanowiła je przymierzyć, bo brakło jej miejsca w dłoniach.
- Do której są tu sklepy otwarte? - Zapytała Aria.
- Chyba do 22.00. - odpowiedziała Jessica - Czemu się pytasz?
- Bo nie chce tutaj przez nią być zamknięta na noc.
- Raz nam się to prawie zdarzyło. Jessie musiała każde ubranie przymierzyć, usłyszałyśmy wtedy komunikat, że sklepy zostaną za pięć minut zamknięte, szybko zaczęłyśmy wieszać haki z ubraniami, zajęło nam to trochę czasy, później musiałyśmy biec do wyjścia, gdzie jakieś koleś z ochrony zamykał drzwi, nie zauważył nas i się odwrócił i poszedł sobie wolnym krokiem, zaczęłyśmy krzyczeć, uderzać i drzwi, na szczęście usłyszał nas i szybko nas wypuścił.
- Miałyście wielkie szczęście. - Stwierdziła Ada.
- No.
Kara zaprezentowała się jak wygląda w zielonej sukience z koronką na ramiączkach, obróciła się o 180 stopni.
- Moim zdaniem ten kolor do ciebie za bardzo nie pasuje. - Adrianna wyraziła swoje skromne zdanie.
- A może ty będziesz w niej lepiej wyglądać. Przymierzysz? - Spytała Kara.
- Nie jest w moim stylu. - Odmówiła
- No weź, chociaż przymierz, nic ci nie zaszkodzi. - Kara znowu zasłoniła zasłonę. Rzuciła sukienkę, którą miała przed chwilą na sobie. Ubranie niespodziewanie wylądowało na głowie Arii, która zdjąwszy ja z głowy, sprawdziła jaki to rozmiar, dziwnym trafem był odpowiedni dla niej. Weszła do przymierzalni i przymierzyła sukienkę, która leżała na niej o wiele lepiej niż na koleżance.
- Pokarz jak w niej wyglądasz.- Nalegały dziewczyny.
- Nie podoba mi się, nie lubię zielonego, ale jak chcecie mnie w niej zobaczyć to – Aria wyszła za zasłony, a dziewczyny oniemiały z wrażenia.
- Wyglądasz w niej o sto razy lepiej niż ja. - Zauważyła Karolina – ale widać, że nie czujesz się w niej dobrze.
- Ona by mi bardziej pasowała na bal, niż na randkę. - Powiedziała Ada.
- A w czym chcesz tam iść? - Spytała Jessie.
- W jeansach i T-shircie. - Powiedziała to z akcentem, który bardzo do niej pasował, ale mało kiedy szło go zauważyć.
- Żartujesz chyba. - Oburzyła się Kara. - Przecież to nie pasuje na randkę. A gdzie on ciebie chce zabrać?
- Nie wiem. - Przyznała się, Jessie otworzyła usta by coś powiedzieć, ale Aria jej nie pozwoliła – Tak, nie pytałam go się o to.
- To zadzwoń teraz do niego i się go o to spytaj. Chyba masz jego numer.
- Mam. Ok. Zadzwonię. - Powiedziała wyjmując telefon z torebki i wybierając jego numer.
W sklepie w którym byli rozległ się dzwonek telefonu, jakby on tam był. Jessica zaczęła się rozglądać i zauważyła go i jego przyjaciela w przedziale męskim, wyjmował on właśnie telefon z kieszeni.
- Hej. - Odebrał telefon i się przywitał z Arią
- Cześć. Mam małe pytanie. - oznajmiła.
- Związane z jutrzejszym dniem, co nie?
- Tak.
- Pytaj śmiało, śliczna.
- Gdzie mnie jutro zabierasz? - Zapytała Aria.
- Piękności ty moja, to ma być dla ciebie niespodzianka. Niestety jak tobie powiem, to już nie będzie niespodzianka. Dowiesz się jutro.
- A może mała podpowiedź. - Zaoferowała. - Na przykład co powinnam ubrać.
- Niech Ci będzie. Ubierz sobie do będziesz chciała jak ubierzesz spódniczkę to pójdziemy tam po prostu pieszo. We wszystkim tobie jest ładnie. Nie mogę za bardzo rozmawiać. Papa.
- Pa do jutra, jeszcze jedno. O której mam być gotowa? - Przypomniało jej się w ostatniej chwili.
- Hmm. O pierwszej tobie pasuje?
- Tak. Dziękuję . Pa
- Pa.
Aria włożyła z powrotem telefon do torebki.
- On tu jest. - Powiedziała cicho Jessie.
- Kto? - Spytały razem, bo nie wiedziały o kogo chodzi.
- Kochaś od Ady. - Odpowiedziała.
- Mateusz? Udowodnij.
Mateusz szedł w ich kierunku. Na szczęście ich nie zauważył.
- Idzie tu. - Powiedziała Jessie ze spanikowanym głosem.
- Co powiedziałaś?- Nie zrozumiała Aria
Zauważył tylko Arie, bo te dwie zdążyły się schować.
- Ooo. Cześć aniołku. - Przytulił ją na przywitanie.
- Hej. Co Cię natchnęło na wymyślanie mi przezwisk? - Spytała
- Tak po prostu. Nie podoba ci się to? - Zrobił smutną minę.
Dziewczyny za zasłony zaczęły się śmiać. Mateusz popatrzał się w tym kierunku i zrobił dziwną minę.
- Na trzy. Odsłonimy zasłonę. - Powiedział tak cicho Arii na ucho, że ona z trudem to usłyszała.
Aria zaczęła odliczać na palcach. Pokazała jeden palec, później dwa, a na koniec trzy i szybko odsłonili zasłonę. Rozległ się głośny pisk. Ada i Mateusz śmiali się na cały głos, aż kolega chłopaka Toffik przybiegł z zapytaniem: Co się stało.?, ale nikt nie umiał mu wytłumaczyć. Nagle obok niego znalazła się jego siostra Ola.
Co się stało?” - Zapytała na migi.
Właśnie nie wiem” - Odpowiedział jej brat.
Mateusz musiał już jechać do domu, ponieważ jego wuj już do niego dzwonił, że ma być w domu, więc szubko wziął bluzkę, i poszedł razem z Toffikiem i Olą do kasy zapłacić.
Dziewczyny stwierdziły, że czas iść do następnego sklepu. Szybko powiesiły ubrania na swoje miejsce i poszły zapłacić.
W następnym sklepie aż dwie sukienki Arii się podobały, jedna była żółta, przewiewna i sięgała aż do ziemi. Aria wyglądała w niej nieziemsko. Druga była krótka, niebieska i bez ramiączek i wyglądała w niej równie wspaniale jak w żółtej.
- A więc jak którą mam wziąć? - Spytała koleżanki.
- Weź obie. - Doradziła Kara. - Wyglądasz w obu cudownie.
- Ja słyszałam, że jutro ma być wietrznie i chłodniej, więc polecam na jutro wziąć żółtą, a niebieską możesz ubrać kiedyś przy okazji na jakieś urodziny, czy coś w tym stylu. - Poleciła Jessie.

Aria kupiła obie. Była naprawdę zadowolona z zakupu. Przez resztę dnia chodziły od sklepu do sklepu. Ada kupiła sobie jeszcze niebieskie spodnie i czerwoną bluzkę. Jessie kupiła sobie fioletową bluzkę z napisem : „ I love music”, a Kara miała przy sobie tyle toreb, że nie miała problem z niesieniem ich, nie miała miejsca w rękach. 
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I jest już szósty rozdział
 Planowałam napisać dłuższy, ale miałam problemy z laptopem. Może następny będzie długi, ale nie obiecuję. 

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 5

Po nieprzespanej nocy obudziła ją piosenka „ Secret” od „ The Pierces”, na początek nie wiedziała skąd to dobiega, ale po chwili zrozumiała, że to jej telefon. Dzwonił Mateusz, więc szybko odebrała.
- Hej. - powiedziała zaspanym głosem – Miałam do Ciebie zadzwonić,ale...
- Hej. - Przerwał jej. - Ale ja do Ciebie zadzwoniłem pierwszy. Następnym razem musisz być troszkę szybsza. - Zaśmiał się. - Obudziłem Ciebie?
- Tak. - Powiedziała po czym ziewnęła.- Ale już nie śpię. Mam prośbę.
- Jaką? - Zaciekawił się.
- Tata i ja mamy zamiar wyremontować stajnie, czy miałbyś czas i i ochotę nam pomóc?
- Hmm. - zastanowił się prze pół minuty – Ok. Może być. A kiedy zaczynacie?
- Nie wiem. Przyjdź do mnie o 11.00. - Powiedziała.
- Patrzałaś dzisiaj już na zegarek
- Nie. Czemu się pytasz?
- Bo właśnie jest 11.30. - Oznajmił, Aria się zaśmiała.
- Ups. To za pół godziny.
- Ok. pa
-Pa – Rozłączył się
Ada poszła do garderoby wybrała niebieskie krótkie spodenki od dresu i czerwoną bokserkę, włosy spięła w luźny kok i zeszła na dół. Zjadła śniadanie i wypiła szklankę mleka i nakarmiła Łapę Po dziesięciu minutach usłyszała rozlegający się dźwięk motoru, według niej mógł to być Mateusz, więc wyszła da dwór. Nie myliła się, chłopak właśnie schodził z maszyny, gdy dziewczyna do niego podeszła.
- Cześć – Powiedziała.
- Hej. - Odpowiedział i przytulił ją na przywitanie. Miał na sobie stare spodnie sięgające pod kolana i szarą poplamioną farbą bluzkę.
- Chodź. Idziemy do ogródka. - Poszli tam razem. Na miejscu był ojciec dziewczyny.
- Witajcie. Aria mogłaś mi powiedzieć, że Mateusz nam pomoże. - Powiedział na widok chłopaka.
-Dzisiaj mu o tym powiedziałam, a on się zgodził, więc przyszedł - zaczęła tłumaczyć.
- No dobrze, im więcej rąk do pomocy tym lepiej. Aria, ze względu na stopę nie będzie robić nic co by obciążało ją stopę. Mateusz będzie wykonywał ciężką robotę, czyli coś w stylu noszenie desek i innych ciężkich przedmiotów i inne czynności. Na początku musimy wymienić z stajni wymienić połamane i dziurawe deski. Zrozumiano?
- Tak jest! - krzyknęli głośno.
Każdy zabrał się do roboty. Mateusz przyniósł Adzie kilka desek do oszlifowania, ona następnie je pomalowała, on zaczął „łatać dziury” w stajni. Po 13.00 Aria poszła do kuchni, by ugotować obiad, stwierdziła ze zrobi spaghetti. Po tym jak nałożyła makaron, sos z mięsem na talerze zawołała tatę i Mateusza.
Przy posiłku odbyła się rozmowa, którą zaczął chłopak.
- Macie zamiar kupić konie? - Zapytał.
- Tak. Umiesz jeździć konno? - Odpowiedział pan Patrick.
-Jeździłem kiedyś z mamą, ale po jej śmierci przestałem. Teraz głównie zajmuję się rysowaniem, malowaniem, tworzeniem różnych rzeczy. Dostałem się do szkoły artystycznej i mam zamiar sztukę złączyć z przyszłością, a jeśli to mi się nie uda to wydam książkę, którą teraz piszę.
- Piszesz książkę?! - Zdziwiła się dziewczyna.
- Tak. Mam dopiero 13 rozdziałów. Nie spieszę się z pisaniem, mam czas. Obiecuję że ja jako pierwsza przeczytasz. A ty czym się interesujesz? - Zwrócił się do Arii
- Motoryzacją, wiem, że to nie jest zajęcie do dziewczyn, ale mnie to ciekawi. Interesuję się również zwierzętami, znam chyba wszystkie rasy psów i kotów oraz maści koni. Lubie bardzo rysować, później Tobie je pokarze. Wiem, że nie mam do tego takiego wielkiego talentu jak ty, ale mnie to relaksuje. Również fotografuję, czytam książki, - zaczęła wymieniać - jeżdżę na motorze, pływam, gram w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną, śpiewam, gram na gitarze, perkusji, fortepianie, flecie, saksofonie, trąbce, basie i innych instrumentach.
- Dużo tego! - Mateusz zrobił wielkie oczy. - Z tych instrumentów co wymieniłaś umiem tylko grać na gitarze.
- A jak śpiewasz?
- Lepiej żebyś mnie nie słyszała jak śpiewa.
- Aż tak źle nie może być! - odezwał się ojciec Arii.
- Naprawdę jest tak źle. Możecie nie wierzyć. Gdy przeprowadziłem się do mojego wuja, bardzo często śpiewałem. Nie umiał tego wytrzymać, cały czas nosił zatyczki do uszu, ale nie działały, wuj się zdenerwował, wykopał mnie za drzwi, w dosłownym znaczeniu i powiedział tak : „ Albo się nauczysz śpiewać, albo przestaniesz to robić, bo Ciebie już nigdy do domu nie wpuszczę”.
- To Aria Ciebie nauczy śpiewać. Jedną dziewczynę, która śpiewała gorzej niż kot nauczyła, więc Ciebie też nauczy. Gwarantuję Tobie to. - Aria przewróciła oczami. - No co? Przesadzam? Powiedziałem coś za dużo. Aaaa rozumiem nie lubisz gdy mówię za ciebie i jak zbytnio ciebie chwalę. - Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
Rozmawiali tak długo, aż każdy miał pusty talerz. Aria wstała pozbierała brudne naczynia i pozmywała je. Mateusz chciał jej pomóc, ale odrzuciła jego pomoc, gdyż jest gościem w tym domu.
- Jeśli się nie mylę to przyjdzie do mnie dzisiaj znajomy. - Poinformowała – A za dwa tygodnie idę na koncert z Jessicą.
- Jaki kolega? - zaciekawił się Mateusz, w jego głosie słychać było zazdrość.
- Nie znasz go. Przyjechał do Polski tylko na jakieś dwa tygodnie. Nie wiem dokładnie. - Aria odłożyła ostatni talerz na swoje miejsce, Teraz wycierała sztućce. - Mieszka w Londynie.
- A skąd ty... - zaczął Mateusz, ale Ada mu przeszkodziła
- Go znasz? - Dokończyła za niego. - Mieszkałam kiedyś naprzeciwko niego
- Chodzi o no... tego … jak mu tam jest? Już wiem. Harry. Tak?
- Tak.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Aria Otworzyła drzwi. Stał tam Harry.
- Hej. - Przywitał się.
- Cześć.- Odpowiedziała. - Wejdź. - Chłopak wszedł. - Harry to jest Mateusz. Mateusz to jest Harry. - Podali sobie ręce.

Siedzieli na kanapie do późna i rozmawiali o sobie, o swoim życiu, co się w nim zmieniło. Około j 23.00 Harry musiał już iść, a Mateusz poszedł sobie pół godziny później.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i jest już 5 rozdział. Wiem że jest krótki, ale nie mam za bardzo czasu pisać. 
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim dużo jajka, miłej atmosfery rodzinnej, dużo słodkości i wymarzonego prezentu. :** ^^ 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 4

Adrianna wstała wczesnym rankiem, gdyż szczeniak zaczął drapać drzwi by wyjść. Poszła z nim do ogródka, żeby mógł załatwić swoją potrzebę. Gdy wróciła do domu w kuchni znajdował się Ojciec Arii. Przy śniadaniu zaczęli się zastanawiać nad imieniem do pieska. Brali pod uwagę różne imienia jednak nazwali go Łapa. Będzie na niego mówić Łapka.
Aria miała nieziemską ochotę pójść pobiegać, ale kontuzja jej na to nie pozwalała, ostatecznie poszła do garażu naprawić zepsuty motor taty, Łapka poszedł za nią. Naprawiając maszynę piesek porwał jej pięć razy klucz francuski. Po dwóch godzinach zawołała tatę, żeby sprawdził czy działa prawidłowo i wszystko był działało tak jak miało.
 Dziewczyna teraz nie wiedziała czym się zająć, nie lubiła siedzieć bezczynnie, zawsze musiała się czymś zajmować , inaczej rozrywało ją z nudów. 
 - Może być dzisiaj ugotujesz obiad. - Zaproponował Ojciec – Wszystko co potrzebne znajdziesz w lodówce. 
 Bez wahania zaprała się do roboty. Po dwóch godzinach ugotowała pyszny posiłek . 
 Po skonsumowaniu jedzenia poszła do pokoju i przeczytała jakąś książkę, w tym czasie Łapa położył się obok niej i gryzł stary papeć następnie po jakimś czasie zasnął.
- Jessica do Ciebie przyszła – Poinformował ją tata.
 Aria powoli i ze szczególną ostrożnością zeszła na dół i przywitała koleżankę, która przyszła z Azorem. 
- Może byś wyszła na dwór? - Zaproponowała koleżanka – Możemy być tylko w twoim ogródku. 
 -OK.- Łapa się obudził i szybko zbiegł ze schodów do swojej nowej właścicielki. 
 -Jaki on śliczny! Jak się wabi? - Spytała głaskając psiaka. 
 -Łapa. Ma osiem tygodni. Mam do od wczoraj i tak czytałam tobie w myślach – Zażartowała Aria. Ku jej zdziwieniu Jessie jej uwierzyła i zrobiła dziwną minę, pokazującą: „ Jak to możliwe?”- Żartowałam, wiedziałam tylko o co się zapytasz. - Obie się zaśmiały i poszły do ogródka.
 Łapka na początku miał problem z zaakceptowaniem obecności innego psa i warczał na niego, Azor jednak nie wracał na to szczególnej uwagi. Po dwudziestu minutach szczeniakowi znudziło się warczenie i zaczął się bawić starym papciem. 
 - Jakiej muzyki słuchasz?- Spytała Jessica przerywając chwilę ciszy. 
 - Wszystko co mi wpadnie w uszy oprócz disco-polo. A ty? 
 - Ja słucham głównie One Direction, ale lubię także wszystko oprócz tego co wymieniałaś. 
 - Wiedziałam, że jesteś ich fanką! - Krzyknęła to na cały głos. - A wybierasz się na ich koncert? - Zapytała głaskając szczeniaka. 
 - Niestety nie. Nie stać mnie na bilety. - Powiedziała za smutkiem w głosie. 
 - Może uda się coś załatwić. - Aria nie chciała zdradzać za dużo.
 - Powodzenia. - Oznajmiła z sarkazmem z głosie.- Podobno bilety są już wyprzedane, a oni zapewne już są w Polsce. Nie uda tobie się zdobyć biletów nawet gdybyś miała... hmm... nie nie wiem.. Znała ich osobiście! Nikt już ich nie dostanie!Rozumiesz? 
- Uspokój się. Mogę zdziałać cuda. 
 W tym momencie przed nimi zjawił się Harry Styles. Jessie pisnęła na cały głos. Aria chwyciła ją za nadgarstek, żeby do nie go nie podbiegła i próbowała ją uspokoić.
 - Przepraszam za nią jest fanką. - Zwróciła się do sławnego chłopaka. 
 - Hej. Spokojnie. Nie dało się tego nie zauważyć. - Uśmiechnął się i przytulił Arię i czekał aż przedstawi mu jej koleżankę, i tak też uczyniła. Harry przytulił również Jessie, która nie chciała go puścić.
 - A gdzie zgubiłeś ochroniarzy? - Zaśmiała się Aria. - Bez nich nie powinieneś się ruszać, bo spotkasz jeszcze takie osoby jak ona. Hahahahahahahaha. 
 - Nie mam zamiaru z nimi przez cały czas łazić. Zwracam wtedy na siebie za dużą uwagę. - Wszyscy się zaśmiali. - A tak na serio. To jak byś się czuła gdybym przyszedł z moim wielgaśnym ochroniarzem. Zapewne dziwnie. Co nie? - Aria pokiwała głową.
 - Masz jeszcze wolne bilety na ten koncert za dwa tygodnie?- Spytała Aria. 
 - Właściwie po to tutaj przyszedłem. - Wręczył jej trzy bilety z wejściem za kulisy. - Proszę.- Aria mu podziękowała. - Muszę już lecieć, widzimy się jutro, OK? -Ok. - Pożegnali się i Aria i Jessica zostały same. - I co nie, wierzyłaś we mnie! Jak mogłaś! Tak znam ich osobiście. - Zaczęła jej „czytać w myślach”. - Mieszkałam kiedyś naprzeciwko nich w Londynie. Mają naprawdę super dom. Byłam tam nie raz. Spędziliśmy naprawdę miłe chwile, zaprzyjaźniliśmy się. A Harrego znałam jeszcze zanim powstał ten zespół. Poznaliśmy się nad jeziorem, kiedy mieszkałam w Irlandii. Mieszkałam również we Włoszech, na Chorwacji, w Hiszpanii. Można by było powiedzieć że obleciałam całą kulę ziemską dookoła. Po drodze zwiedziłam Japonię, Nową Zelandię i jeszcze wiele innych Państw. 
 - Łał. To miałaś naprawdę ciekawe życie. - Skomentowała Jessie.
 - Czy ja wiem? Denerwowały mnie ciągłe przeprowadzki, prawie nigdzie nie byłam dłużej nić rok może dwa. Cieszę się, że zostanę tutaj na stałe.
 Do ogródka wszedł Mateusz, w rękach trzymał: swój szkicownik, Jakiś stojak, farby, pędzle oraz duże płótno do malowania. Przywitał się z Aria. 
Jessie musiała iść na obiad, więc poszła i w ogródku została tylko Aria z Mateuszem i mogli spokojnie zrealizować swoje plany. Na początek Aria pooglądała rysunki swojego przyjaciela. Były ona bardzo doskonałe wręcz realistyczne. Na pierwszej stronie narysowana Ada, gdy była mała. Miała długie proste brąz włosy i przytulała swojego misia. Drugi przedstawiał ta samą dziewczynkę tym razem przytulała się do mamy, tak jej się podobał ten rysunek tyle było w nim wspomnieć, że aż Arii łza pociekła po policzku. Mateusz to zauważył i przytulił ją czule, następnie pocałował ją w czoło. W tym momencie ona się uspokoiła, zrozumiała, że ona jest dla niego bardzo ważna. 
 - Już dobrze. Mam do Ciebie jedno małe pytanie. - Nie czekając na pozwolenie mówił dalej- Chciałem Ciebie już o to zapytać przy pierwszym spotkaniu. Zależy mi tylko na prostej odpowiedzi tak czy nie, więc zaczynam. - Wciągnął głośno powietrze- Pójdziesz ze mną na randkę?- Spytał.
 - Tak. - Odpowiedziała nie pewnie – Tak – powtórzyła tym razem pewniej. 
 - To może za tydzień? - zapytał z entuzjazmem.
- Może być. - Uśmiechnęła się do niego pokazując mu rząd zębów.
- To jesteśmy umówieni. - odwzajemnił uśmiech. - To jak...malujemy Ciebie? - Podniósł do góry pędzle, by je zauważyła. Aria pokiwała twierdząco głową. - To będziemy tutaj czy może...
- U mnie w pokoju będzie lepiej. - oznajmiła, wzięła kule do rąk i obydwoje poszli do pokoju Ady.
Usiadła na krawędzi łóżka i bacznie przyglądała się Mateuszowi, który właśnie się stawiał „stojak” na podłogę, a następnie postawił na nim płótno.
- No to zaczynamy. - Oznajmił.
Wymieszał pierwszy kolor i coś namalował. Po godzinie może dwóch obraz był już prawie gotowy. Mateusz wprowadzał lekkie poprawki.
- I gotowe! - Powiedział, widać było, że był dumny ze swojego dzieła.
Dziewczyna wstała i stanęła obok Mateusza. Oniemiała z wrażenia. Przed jej oczami miała piękny obraz, była jeszcze mokry, ale i tak piękny, każdy szczegół był dopasowany. Aria miała wrażenie, że patrzy w lustro.
- Podoba Ci się? - Zapytał Matti i objął Arię w talii i pocałował ją w policzek.
- Jest przepiękny i taki dokładny. Jakbym patrzała w lustro. - Odpowiedziała. - Chcesz się czegoś napić – Mateusz popatrzał na zegarek w telefonie.
- Już jest 16.00. Muszę już iść, umówiłem się z kumplami. Naprawdę Ciebie przepraszam. Wynagrodzę tobie to. Obiecuję. - Wyszli na dwór, pożegnali się i Mateusz sobie poszedł.


Aria wzięła swój pamiętnik, długopis, usiadła na łóżku i zaczęła w nim pisać.
„ Od czterech dni mieszkam w Polsce. Jest świetnie! Znalazłam sobie przyjaciółkę, ma na imię Jessica, często się z nią widuje i tak jak myślałam kocha One Direction. Idę z nią na ich koncert za dwa tygodnie. Skręciłam sobie kostkę i muszę przez jakiś czas chodzić o kulach, ale będzie dobrze. Nie daleko mnie ( dwie ulice dalej ) mieszka mój przyjaciel z dzieciństwa Mateusz! Jak ja się za nim stęskniłam, jeżdżę z nim na motorze, czasem również z jego kumplami. Dużo rzeczy się u niego zmieniło. Został sierotą, jego mama zmarła jakiś czas temu, miał problemy. Z trudem dostał się do szkoły artystycznej. Umie przepięknie rysować ( malować ). Dzisiaj pokazał mi swój szkicownik, na pierwszej stronie byłam ja jako pięciolatka, a na drugiej ja i mama. Chyba przerysował to z zdjęć, dzisiaj również mnie namalował ( pozowałam mu ) efekt wyszedł nieziemski. Chyba się nawet w nim zakochałam, mam wrażenie że on we mnie, nawet zaprosił mnie na randkę. Tata dał mi pieska! Szczeniak jest czarny z białymi łapkami i uszkiem. Jest taki słodki. Jestem pewna, że wyrośnie na dużego psa. Nazwałam go Łapa. Poznałam głuchą dziewczynę o imieniu Ola. Jest ona siostrą najlepszego kumpla Mateusza. Mam nadzieję, że przytrafi się okazja, by ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Czyli jednak u mnie się dużo zmieniło.”
Odłożyła pamiętnik na półkę z książkami. Poszła do ogródka, gdzie akurat był jej tata, który patrzał na stajnie do koni.
- O. To ty. - Powiedział i pogłaskał Łapę. - A co byś powiedziała gdybyśmy kupili sobie dwa konie? - Zapytał.
- Sama nie wiem. - odpowiedziała.
- Przecież ostatnio jeździłaś konno, więc podoba Ci się ten pomysł, czy raczej nie? Bez twojej zgody plan nie będzie zrealizowany. - Oznajmił, przytulił córkę.
- Może być. Pomysł jest nawet dobry. - Uśmiechnęła się lekko. - Będę jeździć. Jestem tego pewna.
- Trzeba będzie odremontować stajnie i jechać na targ konny i ty wybierzesz konia dla siebie. - Tata cieszył się, że córce spodobał się ten pomysł – Musimy sprawdzić jeszcze jaki mamy sprzęt, możemy to zrobić teraz. Jutro zaczniemy remontować. Będziemy potrzebować pomocy, bo sami nie damy rady. Może Mateusz by chciał nam pomóc?
- Może. Spytam się go. - powiedziała i poszła do kuchni, żeby zrobić kolacje.
Przez pięć minut się zastanawiała co by tu zjeść, zrobiła Sandwicze, a następnie zawołała ojca na posiłek. Po zjedzeniu włączyli sobie film pod tytułem: Igrzyska Śmierci. Był to jej ulubiony film. Miała wszystkie książki. Nawet miała w pokoju na ścianie plakaty z Peetą i Katniss. Nie raz próbowała sama ich narysować, ale jej się nie podobały własne rysunki, jedynie jej się spodobał rysunek kosogłosa na formacie A3. Powiesiła go na ścianie nad łóżkiem. Na koniec filmu zasnęła, tata wyłączył telewizor i zaniósł Arię do jej pokoju, położył ją delikatnie na łóżku i przykrył ją cieniutką kołderką.
Śniła jej się mama, która jeździła z nią konno w lesie, zboczyli ze ścieżki im oczom ukazał się wielki pożar. Koń na którym jechała mama stanął dęba i kobieta spadła z konia znalazła się jakiś metr od ognia. Aria nie wiedziała co się dzieje. Sen się przerwał gdy mama pobiegła do ognia i już nie wyszła. Ada obudziła się z krzykiem. Resztę nocy nie umiała nawet oka zmrużyć, zawsze widziała jeden widok: Płonąca mama.
Wczesnym rankiem poszła na dół, by nakarmić pieska.
- Nie umiałaś spać? - Powiedział tata dziewczyny z balustrady. - Słyszałem twoje krzyki.
- Nie umiałam spać. - Oznajmiła ziewając. - Miałam koszmarne sny.
- Przemyślałaś ten pomysł z końmi?
- Podoba mi się. - Rzekła po czym wyszła do ogródka.

Nie wiedząc co ma zrobić usiadła na ławce pod wielkim orzechem, miała wielką ochotę wspiąć się na niego, usiąść wysoko nad ziemią izolując się od świata, ale noga jej na to nie pozwalała. „ Za tydzień moja noga powinna wyzdrowieć i wtedy wejdę na to drzewo. Może nawet zbuduję sobie domek na drzewie. - Pomyślała patrząc na liście na gałęziach.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No i jest już czwarty rozdział. Tak jak obiecałam w niedziele. 
Pozdrawiam Karolinę P., która przypomniała mi, że dzisiaj jest niedziela. :*
Komentujcie!. 

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 3

Po południu pojechała Na trasę motocrossową, gdzie była umówiona z Toffikiem. Do ustalonej wcześniej godziny było pół godziny, więc przejechała się trochę po trasie. Zachciało jej się pić. Przy wodopoju stała dziewczyna o blond włosach, obok niej była czerwona Yamaha.
 - Mogłabyś się przesunąć? Chciałabym się napić. - powiedziała Aria, lecz dziewczyna ani drgnęła, więc Ada powtórzyła – Mogłabyś się przesunąć? Chciałabym się napić – Tym razem dziewczyna pokazała na wodopój. Aria pokiwała głową, blondynka się przesunęła. Niespodziewanie ktoś położył rękę na ramieniu Arii, która momentalnie się przestraszyła i zakrztusiła się wodą. 
- Nie chciałem ciebie wystraszyć. - Powiedział znajomy głos, był to Toffik – Przepraszam – Dodał. -Nic się nie stało. - Aria odwróciła się jej wzrok zaczął śledzić tą blondynę, która właśnie wsiadała na motor. 
- Co to za dziewczyna? - Zapytała Toffika 
- Moja młodsza siostra Ola. Poznałaś już ją? 
- Niestety nie. - Odpowiedziała na pytanie. - Czy ona jest... - Zacięła się, nie chciała wymówić słowa „ głucha” . Było to dla niej za trudne, Ola właśnie się zatrzymała i stanęła obok swojego brata i pokazała coś rękami. „ To twoja nowa koleżanka?” przetłumaczyła sobie w głowię. Toffik przytaknął. 
 - „To jest Aria” – pokazał na migi, ostatnie słowo musiał przeliterować – „Przyjaciółka Mateusza.” - Dodał. Aria podała jej rękę. Ada nie wiedziała co ma zrobić, czy pokazać coś na migi, czy spytać o coś Toffika. Oprócz mamy nie znała nigdy żadnego głuchego. - Nie znasz nikogo głuchego, co nie? - w odpowiedzi dostał wielką ciszę 
 - Kiedyś znałam. - oznajmiła po chwili. - Ale już nie znam. 
 - Przecież to nie ma sensu. Jak mogłaś znać a teraz możesz nie znać? - Zapytał Toffik drapiąc się po głowie. - To jest bardzo skomplikowane i to moja prywatna sprawa – powiedziała. - To jak z tą nauką jazdy? - Zmieniła temat. 
 - Przejedź się na około dwa razy.- rozkazał, a ona tak uczyniła. - Za ostre robisz zakręty. Przy zakrętach musisz odrobinę zwolnić, a potem gaz do dechy. Zacznijmy o tego. 
 Aria założyła kask na głowę i pojechała. Pierwszy zakręt przejechała idealnie, ale przy drugim za późno zwolniła i wywróciła się, leżała w bezruchu pod motorem. Toffik po pewnej chwili do niej przybiegł, zdjął z niej motor, nachylił się nad jej twarzą, na szczęście oddychała. Po do minucie odzyskała przytomność. W tym momencie Ola przybiegła do nich. 
 - „Nic jej nie jest?” - Zapytała za migi. 
 - „Jest dobrze” - Aria pokazała odpowiedź w języku dla głuchych i wstała. 
 - To ty umiesz język migowy? Jakim cudem? - Zadziwił się Toffik. 
 - Przecież mówiłam, że znałam osobę głuchą. - Usłyszał w odpowiedzi, żeby Ola zrozumiała co powiedziała wymigała odpowiedź, równocześnie mówiąc. 
 - Ale to przecież nie ma sensu. Gdzie się tak nauczyłaś? - Zainteresował się chłopak 
 - „ Nie znam żadnej osoby, która mówi i miga równocześnie” - zamigała Olka 
 - „ To już znasz” - pokazała. - Chyba muszę już iść – Zwróciła się do Toffika, Pożegnali się i Aria wsiadła na motor i pojechała do domu. 
 Przed domem zauważyła, że Jessica opala się w ogródku, na szczęście jej nie zobaczyła na motorze. Podniosła tylko głowę, ale Aria była już w garażu. „ Chyba mnie zobaczyła” Pomyślała. Poszła do swojej garderoby i szybko się przebrała w krótkie kolorowe spodenki i niebieską bokserkę z napisem „ I motorcycle” , którą dostała od Taty. Włosy spięła w wysoki kucyk i zeszła do kuchni, kiszki jej marsza grały, więc postanowiła sobie podgrzać obiad, który tata niestety musiał sam zjeść. Po zjedzeniu tego włączyła Laptop żeby pooglądać sobie ulubiony serial „Pretty Little Liars”. Można było powiedzieć, że się od tego serialu uzależniła. W połowie odcinka usłyszała dzwonek do drzwi. Przed nimi stała Jessie ubrana w fioletową bokserkę i jeansowe szorty. 
 - Hejka. - Przywitała się z Jessicą – Wejdź proszę.- Wskazała do salon. Dziewczyna przyjęła zaproszenie. - Co tam u Ciebie? - Jessica usiadła za kanapie, skrzyżowała nogi. 
 - Nic ciekawego. - Odpowiedziała. - Chcesz się czegoś napić - Jessie przytaknęła. - Herbaty? 
 - Ok. A masz owocową? 
 - Tak.- Aria poszła do kuchni, po krótkiej chwili wróciła z dwoma kupkami z herbatą w rękach. Położyła to na stoliku w salonie i poszła po ciasteczka. Następnie usiadła obok koleżanki. 
 - Co dzisiaj robiłaś? - Jessie zadała pytanie, pocukrowała sobie herbatkę dwoma łyżeczkami cukru.- nie masz się czym martwić, widziałam ciebie dzisiaj jak wyjeżdżałaś z garażu na motorze. 
 - Byłam na trasie Motocrossowej, tam poznałam Olę, od razu ją polubiłam. 
 - Masz na myśli tą głuchą siostrę Amadeusza? - Zainteresowała się Jessie. 
 - Kto to Amadeusz? - Nie umiała skojarzyć o kogo chodzi Jessice. 
 - Jego kumple gadają na niego Toffik. 
 - Aha. Tak o nią chodzi. Jest bardzo miła. 
 - Zapewne poznałaś już jej brata, co nie? Przyjaźni się z tym twoim znajomym, nie raz widziałam ich razem, ale nigdy nie miałam przyjemności poznać jego imienia, mówią mu po prostu „Stary”. Chyba jest najstarszy tej paczki. - Powiedziała to tak szybo,że Aria to z trudem zrozumiała. 
 - Poznałam go. - Odpowiedź, była krótka, ale zwięzła. 
 - Ola, jego siostra w naszym wieku jest głuchoniema od uro... 
 - To ze ktoś jest głuchy – przerwała jej Aria – to nie znaczy że jest niemy. Uwierz mi wiem lepiej niż ty. 
 - Bronisz ją, ale to nie ważne, w dzieciństwie nikt nie chciał się z nią bawić, wszyscy się z niej śmiali, ale ona się tym nie interesowała, bo miała brata, który się nią zajmował, kiedy tylko miał czas. Specjalnie dla niej nauczył mówić na migi. Podziwiałam go za to. Chyba nadal ona jest dla niego najważniejsza na świecie. - Znowu powiedziała to bardzo szybko, że Aria z trudem nadążała - Mieszkają tuż obok mnie po prawej stronie. Dlatego wiem to wszystko. Amadeusz jest bardzo miły, zawsze mówi mi „cześć”, niekiedy nawet się zatrzymuje i zaczyna ze mną rozmawiać. Dziwię się tylko, dlaczego? Przecież jest ode mnie o trzy lata starszy. - Dziewczyna upiła łyk i sięgnęła po ciastko. 
 - Może dlatego, że jest po uszy zakochany w Tobie. - Zażartowała Aria. - He he.
 - Naprawdę w to wątpię. - Wzięła to na poważnie. - Może chce być dobrym sąsiadem. Muszę przyznać, że przystojny to on jest, ale szans u niego nie mam żadnych. 
 - Przesadzasz. Widziałam po jego oczach, że jest w kimś naprawdę zakochany. 
 - Na pewno nie we mnie. Ja nie mam szans u niego. Dzieli nas trzy lata. Jeszcze ta jego siostra. Muszę już iść, dziękuję za herbatkę i ciasteczka. - Wstała i podeszła do drzwi. - Pa - Pa pa. Odezwę się jeszcze. - Jessie poszła, a Aria pozostała sama. 
 Na dworze robiło się coraz cieplej, jej tata pracował w ogródku. Aria wyszła do taty, wzięła wiadro, kopaczkę i zaczęła plewić, znalazła sobie przynajmniej zajęcie na dwie godziny. Słońce już tak bardzo nie paliło, więc raczej nie dostanie poparzenia słonecznego, dlatego zdecydowała się na takie zajęcie. Gdy skończyła, nabrała ochoty na truskawki, więc poszła po koszyczek i przez półgodziny napełniła go tymi pysznymi owocami. Poszła do taty, który właśnie robił coś w stajni. - wyplewiłam ogródek i pozbierałam truskawki – Pochwaliła się. 
 - A ja zrobiłem porządek w stajni. Mam zamiar ją zburzyć, bo po co ma ona tutaj stać, skoro i tam nie mamy już koni. Chyba mnie rozumiesz. 
- Tak. A co tutaj będzie zamiast tego? - Nie wiem. Może zasadzę kilka sadzonek jabłoni, ale to nie jest już pewne. 
 Nagle usłyszeli potężny grzmot. Szybko uciekli do domu, wyłączyli telewizor z prądu i telefony. Zaczęło padać, na początku lekko, a po pięciu minutach lało jak cebra. Po chwili piorun uderzył w ziemię, że wszystko przez ułamek sekundy wyglądało jakby był dzień, ale potem nastąpiła ciemność. Cała wieś była bez prądu. Aria po omacku naszykowała sobie coś do jedzenia. Nie była do końca pewna co wyciągnęła z lodówki, kształtem przypominało ser pleśniowy, ukroiła kilka plasterków, następnie wyjęła chleb i ukroiła jedną pajdę i położyła na niego plasterki tego czegoś co wyciągnęła z lodówki. Po ugryzieniu okazało się, że to jednak ten ser. Zjadła to z wielki apetytem. 
- Znalazłem latarki – Pochwalił się tata, który przez półgodziny szukał latarek w pudłach – Proponuję by rozpakować te pudła. Jeszcze sobie nogi połamiemy.
- Jutro z samego rana coś rozpakuję. Teraz pójdę spać. Dobranoc. 
 Aria poszła do swojej garderoby, przybrała się w piżamę, umyła zęby i poszła do łóżka. Z powodu burzy nie umiała zasnąć. Burza powoli się oddalała, więc Aria mogła już zasnąć. Rano obudził ją dzwonek do drzwi. „Kto to może być?” pomyślała sobie. Szybko się ubrała i poszła utworzyć. Stała tam jakaś nie wyższa niż Aria kobieta. 
 - Dzień dobry. - Oznajmiła pięknym głosem. - Dzień dobry. - kobieta podała jej dłoń.
 - Niech pani wejdzie. - Wskazała na salon.
 - Dobrze. - Przyjęła zaproszenie, weszła do środka. - Ja przyszłam do twojego taty. - Oznajmiła. - Już go wołam. - Aria podeszła do schodów – Tato! - zawołała, tata od razu ją posłuchał. - Coś się stało, kotku? - Zapytał schodząc po schodach. - Masz gościa. - Poinformowała go. 
Tata zaczął od razu rozmawiać z kobietą. Dziewczyna nie chciała podsłuchiwać tej rozmowy, więc poszła do swojego pokoju. „Świetnie. Tata zapewne chce zastąpić mamę tym czymś, co tu przed chwilą przyszło” -Pomyślała i ze złości kopnęła w jedno z pudeł leżących na ziemi, z hukiem upadła na ziemię. Musiała sobie stłuc nogę i to bardzo. Z trudem przykuśtykała do łóżka, na którym usiadła, sprawdziła, czy stopa ma się tak źle jak bolało. Na szczęście nie wyglądała na złamaną, chyba ją sobie tylko mocno stłukła. Odetchnęła z ulgą, ale lekarz musiałby obejrzeć nogę, tak będzie najlepiej. Po pięciu minutach do pokoju wszedł tata, szybko podbiegł do łóżka córki. - Co się stało? - Zapytał Arię, która właśnie masowała właśnie stopę. - Przypadkiem kopnęłam w pudło i chyba sobie bardzo stłukłam stopę. Strasznie boli, ale wydaje mi się, że nie jest złamana. 
 - Może lepiej jeśli zobaczy to lekarz, on lepiej oceni. - Aria kiwnęła głową. 
Ojciec pomógł Arii dojść do auta i wejść do środka. Pojechali na pogotowie. Przez dziesięć minut czekali na swoją kolej do lekarza. Gdy tam weszli, lekarz spytał się jak to się stało, oczywiście powiedziała prawdę, ale pominęła fragment dlaczego się zezłościła. 
 - Stopa nie jest złamana – Stwierdził doktor Koński po otrzymaniu zdjęć z prześwietlania – Jest tylko lekko skręcona, stąd ten ból. Macie kule? - zapytał. Tata przytaknął. - To świetnie! Aria Potrzebna Ci będzie taka specjalna opaska uciskową, ale ja Tobie ją dam. Przez  tydzień nie możesz stopy obciążać, dlatego będziesz chodzić o kulach. Rozumiesz?
 - Tak. - Odpowiedziała.
 - Nie możesz nic robić co obciąża stopę. Co lubisz robić? - Spytał doktor. 
 - Hmm. Lubię jeździć na motorze. - Odpowiedziała. Lekarz tylko pokręcił głową. - Szkoda. 
Wizyta się skończyła. Aria i jej tata pożegnali z lekarzem. Dziewczyna całą drogę do domu ani razu się nie uśmiechnęła, cała czas siedziała naburmuszona na przednim siedzeniu.
 - Dlaczego kopnęłaś w te pudło – zadał pytanie, może z ciekawości, a może dlatego by przerwać ciszę, ale w odpowiedzi uzyskał tylko ciszę. - Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? - Zaczął się irytować. - Czy chodzi o tą kobietę, która do mnie przyszła?- Nadal nie odpowiedziała.- Aria nie masz się czym martwić, nikt nigdy nie zastąpi mamy, nikt – Powiedział jakby jej czytał w myślach. W tym momencie dojechali do domu. Aria otworzyła sobie drzwi od auta, tata szybko podbiegł do niej, ale ona nie chciała przyjąć pomocy, szybko ją odrzuciła, ale ojciec nie dał za wygraną, podniósł ją, oparł jej biodra o swój barek i trzymał za łydki. Aria zwisała głową w dół. Tata zaniósł ją do salonu i położył na wersalce. 
 - Ja idę poszukać kul, a ty załóż te coś na tą stopę. - Rozkazał jej. Rzucił tą opaską uciskową na stopę w jej twarz i poszedł do piwnicy. Dziewczyna posłuchała rozkazu taty i włożyła to coś na stopę. Bardzo ja stopa bolała. Położyła dwie poduszki na stole i na to dała stopę, włączyła telewizor, zaczęła skakać po kanałach, ku jej nieszczęściu nic nie leciało co by ją zainteresowało. Ostatecznie wyłączyła telewizor i przypomniało jej, że ma wyłączony telefon, włączyła go. Następnie przyszło do niej sześć SMS-ów – dwa od Jessie , która chciała pójść z nią na spacer. Reszta była od Mateusza, który zaproponował jej wyjazd nad jezioro na motorach. Następne wiadomości wskazywały, że zaczął się martwić dlatego, że nie odpisywała.
 - „ Sorry, nie mogę iść na spacer przez jakieś dwa tygodnie. :-( - Napisała Jessice.
 - „ Sorry, przez tydzień nie mogę jeździć na motorze. :-( - Odpisała Mateuszowi. Oboje w tym samym czasie napisali SMS-a o treści „Dlaczego?”. Aria napisała Jessice, że ma skręconą kostkę i że nie może jej nadwyrężać. . Po wysłaniu tego skopiowała treść wiadomości i wysłała to Mattiemu. Jessie zaczęła się dopytywać co się stało, odpisała jej szczerze co się stało , Jednak na pytanie „ Dlaczego się zdenerwowałaś?” odpowiedziała jednym prostym słowem „ Nieważne”. Mateusz przestał do niej pisać. W salonie zjawił się tata dziewczyny z kulami w ręku, oparł je o stolik, z sam usiadł na wersalce obok Arii i zaczął z nią rozmawiać. Jednak córka nie miała na to najmniejszej ochoty. 
 - Nadal jesteś na mnie zła.- Zadał te pytanie po raz dwudziesty. 
 - A powinnam? - Nareszcie ojciec dziewczyny usłyszał odpowiedź.
 - Właściwie sam nie jestem do końca pewny. Powiedz mi tylko jedno. - Ada pokiwała głową. - Czy chodzi o tą kobietę, która rano do mnie przyszła? Mów szczerze, bo wiesz jak ja nie znoszę kłamstw, szczególnie od ciebie. Jako rodzina mamy sobie gadać wszystko. 
 - Szczerze? To w pewnym sensie właśnie o nią chodzi. Bałam się że to właśnie ona może zastąpić mamę. Na pierwszy rzut oka wydawała się wredna, może chodzi o jej krzykliwy ubiór. Mama by się tak nigdy w życiu nie ubrała.
 -Jak ja Tobie już wcześniej mówiłem nikt nigdy nie zastąpi mamy. Ona pozostanie w naszych sercach już na zawsze. Co do tej kobiety to mnie z nią nic nie łączy. Mam do niej pewną sprawę, o której się zapewne dowiesz na niedługo. - Na zgodę się przytulili. 
 - Mogę teraz ja tobie zadać pytanie. - Tata pokiwał głową – Co sądzisz o Mateuszu? - Hmm. Jest to przyzwoity chłopak, który podobno miał problemy. Dla twojej informacji rozmawiałem z jego wujem. Bardzo sobie go chwali. Mateusz to bardzo biedny chłopak. Chyba wiesz co go w życiu spotkało, ale żebym go mógł lepiej ocenić musiałbym go lepiej poznać. 
 - Masz racie. Wiem o wszystkim co mu się przytrafiło. Kiedy mi o tym powiedział znieruchomiałam.
 Nagle przed domem rozległ się dźwięk motoru, a następnie ktoś zapukał do drzwi. Ojciec wstał i otworzył. Stał tam chłopak, o którym wcześniej rozmawiali. Trzymał on w ręku kask.
 - Dzień dobry. - Przywitał się z mężczyzną
. - Witam – podali sobie ręce. - Ty zapewne do Arii, prawda?
 - Ma pan rację. Napisała mi, że skręciła kostkę. Nie umiałem w to uwierzyć i przyjechałem się upewnić, czy to prawda. - Zaczął się tłumaczyć.
 - Chłopie! Nie musisz mi się tłumaczyć. Wchodź do środka. Mateusz za zgodą ojca dziewczyny wszedł do środka, podszedł do Arii, przytulił ją na przywitanie i usiadł na kanapie obok Arii. Obok Niej po drugiej stronie usadowił się pan Patrick. Mateusz czuł się bardzo nieswojo w taty Arii. Nie wiedział co powiedzieć, dziewczyny również się tak czuła
- A więc. - Przerwał ciszę pan Patrick. - Czy wy jesteście, no, no wiecie razem? - Zapytał niepewnie. 
 -Nie. - Odpowiedzieli równocześnie. - My się tylko przyjaźnimy. - Znowu zapadła cisza.
 - Może byście się napili herbatki? - Zaproponował ojciec po pięciu bardzo długich minutach. - Obydwoje pokiwali głowami.
 -Jak to się stało? - Zapytał Mateusz po tym jak tata Arii poszedł do kuchni. 
 - A więc, dzisiaj rano przyszła jakaś kobieta...- Ada opowiedziała mu co się stało ze szczegółami. ...Akurat gdy skończyła do salonu wszedł tata dziewczyny trzymający w rękach tacę z kubkami z herbatką, talerzyk z ciastami, czekoladą i innymi smakołykami. Położył to na stoliku i każdy wziął kubek, pili małymi łyczkami.
 - Ja muszę iść na miasto. - Oznajmiła tata Arii po wypiciu herbaty i zjedzeniu dwóch czekoladek. Po tych słowach ubrał białe Adidasy i wyszedł, więc Aria i Mateusz zostali sami. 
 Przez godzinę gadali o różnych sytuacjach, które im się kiedyś przytrafiły. Aria opowiedziała jak jej ciocia (bliźniczka mamy) przyszła ich odwiedzić, Aria wtedy otworzyła drzwi i krzyknęła do taty: „ Mama żyje!”.
 - A teraz koniec gadania o mnie powiedź coś o sobie. - Dodała koniec.
 - Co ja mam tobie powiedzieć? - Zastanawiał się na głos – Już wiem! Opowiem tobie o moim szkicowniku. Dostałem go zaraz po twoim wyjeździe, żebym o tobie tak często nie myślał. Jednak za bardzo to się nie udało. Dopiero cztery, pięć lat temu zacząłem w nim rysować. Tak się tym zainteresowałem, że dostałem się do szkoły artystycznej. Zostałem siedzieć w drugiej klacie gimnazjum, więc miałem problemy z dostaniem się do tej szkole, ale udało się. Wszyscy, który widzieli moje rysunki twierdzą, że mam wielki talent, ale cóż względem siebie jestem bardzo wymagając, więc zawsze mówię, że mi to nie wyszło, wiem jednak, że jest inaczej. - Uśmiechnął się do Arii. - Chcesz je zobaczyć?
 - Tak! Cieszę się, że że mi to zaproponowałeś – Przytuliła go czule, w tym momencie zdała sobie sprawę co do niego czuje.
 - A może narysuję Ciebie. Co o tym myślisz? - Uśmiechnął się jeszcze bardziej, pokazując rząd idealnie białych zębów. W odpowiedzi uzyskał głośne TAK. - To może jurto o 14.00?- Zaproponował.
 - Mi pasuje. - Odpowiedziała po chwili zastanowienia. 
 - To świetnie. Teraz muszę już lecieć. - Wstał. Przytulił ją na pożegnanie i sobie poszedł. 
 Aria została sama. Wzięła kule i pokuśtykała do swojego pokoju. Położyła się na łóżku, do uszu wsadziła słuchawki i włączyła pierwszą lepszą piosenkę. Czas automatycznie zaczął płynąć szybciej, po godzinie zasnęła. Po trzech godzinach skończyły jej się piosenki na telefonie, jednak ostatecznie obudził ją tata, który właśnie wchodził do pokoju. U jego stóp stał słodki czarny szczeniaczek o białych łapkach i uszku.
 - I jak Ci się podoba? - Odezwał się Ojciec dziewczyny. Nie czekając jednak na odpowiedź dodał jeszcze:- Jest twój. - Wziął szczeniaka na ręce i położył go na łóżku. Od razu zasnął.
 Mężczyzna wyszedł z pokoju. Aria zasnęła.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ Mam nadzieje, że się podoba. Przepraszam że dodałam ten rozdział tak późno, ale wczoraj miałam zabiegany dzień.  Życzę miłego dnia. :-* .